Bajki nowe. Ignacy Krasicki

Читать онлайн.
Название Bajki nowe
Автор произведения Ignacy Krasicki
Жанр Зарубежная классика
Серия
Издательство Зарубежная классика
Год выпуска 0
isbn



Скачать книгу

      Ignacy Krasicki

      BAJKI NOWE

      Alegoria

      Wszędzie się znajdzie rozum, byle tylko szukać,

      A nawet i jegomość, kiedy zacznie fukać,

      I jejmość, gdy rozprawia,

      I nasz ksiądz, gdy przymawia,

      Mają go podostatkiem[1] i pięknie, i wiele.

      Jakoż się to wydało w Przewodnią Niedzielę[2].

      Gadał ksiądz o Adamie,

      I o bramie,

      I o wężu, i o Ewie,

      I o jabłku, i o drzewie...

      Po kazaniu do karczmy rzecz się wytoczyła.

      Pan wójt, co to ma rozum i nauki siła:

      «A wiecie, co ksiądz prawił? — rzekł całej gromadzie —

      Oto u nas są sady, a drzewa są w sadzie,

      A na drzewach są jabłka w wielkiej obfitości:

      Adam — pan, Ewa — jejmość, a wąż — podstarości».

      Bocian i jeleń

      Bocian, miasta mieszkaniec, mówił jeleniowi:

      «Ty kunsztu lekarstw nie znasz».

      Jeleń mu odpowie: «Prawdę mówisz, bocianie, lekarstw nie rozumiem,

      Ale ty leczysz, a ja chorować nie umiem».

      Umarł mędrzec w lat dziesięć na dachu przy mieście:

      Umarł prostak na puszczy, żył tylko lat dwieście.

      Cesarz chiński i syn jego

      z dziejów tamtejszych

      Chińczyki mają rozum, choć daleko siedzą,

      I bajki wiedzą.

      Jeden z nich, a co większa, cesarz tego ludu,

      Nie szczędził trudu,

      Aby pan syn, następca jego, nie był osłem.

      Raz płynął z nim po wodzie, a gdy robił wiosłem

      I płynąc nucił,

      W brzeg uderzył i łódki ledwo nie wywrócił:

      Obadwa się przestraszyli.

      Korzystając ojciec z chwili

      Rzekł: «Patrz, jak przez niebaczność źlem sobie poradził,

      Gdybym nie śpiewał, o brzeg byłbym nie zawadził.

      Z mojego czynu

      Naucz się synu:

      Łódka tron, lud jest woda i nosi ją snadno[3];

      Kiedy sternik niebaczny, łódka idzie na dno».

      Chłop i cielę

      Nie sztuka zabić, dobrze zabić sztuka —

      Z bajki nauka.

      Szedł chłop na jarmark, ciągnąc cielę na powrozie.

      W lesie, w wąwozie,

      W nocy burza napadła, a gdy wiatry świszczą,

      Wśród ciemności postrzegł wilka po oczach, co błyszczą.

      Więc do pałki; jak jął machać nie myślawszy wiele,

      Zamiast wilka, który uciekł, zabił swoje cielę.

      Trafia się to i nie w lesie, panowie doktorzy!

      Leki— pałka, wilk — choroba, a cielęta — chorzy.

      Chłop i Jowisz

      Chłop stojący zazdrościł siedzącemu panu

      Lepszego stanu:

      I lżył niebiosy

      Za takie losy

      Myślą zuchwałą,

      Iż jednym nadto dają, drugim nadto mało,

      Rzekł wtem Jowisz: «On chory, a ty jesteś zdrowy,

      Lecz masz wybór gotowy.

      Chcesz bogactw? Będziesz je miał, lecz pedogrę[4] razem».

      Uszczęśliwion wyrazem[5],

      Przyjął chłop złoto, ale legł kulawy.

      Wesół był zrazu, lecz gdy ból żwawy[6]

      Coraz bardziej dokuczał,

      Chłop narzekał i mruczał,

      A winując[7] się o to,

      Rzekł:«Jowiszu, wróć zdrowie, a weź sobie złoto!»

      Z uskutecznieniem Jowisz się nie bawił,

      Odjął bogactwa, pedogrę zostawił.

      Chmiel

      Chmiel chciał się ziemią sunąć, bo mu to niemiło

      Było,

      Iż musiał szukać wsparcia i pomocy.

      Szedł więc o swojej mocy

      I rozciągnął się dosyć ... Ale cóż się stało?

      Liście żółkniało[8],

      Kwiat był wąski,

      Schły gałązki;

      Już i drzeń[9] od wilgoci zaczynał się psować[10].

      Trzeba się było ratować:

      Gdzież się piąć? Były żerdzie, ale je ominął;

      Jął się chwastu — i zginął.

      Czapla, ryby i rak

      Czapla stara, jak to bywa,

      Trochę ślepa, trochę krzywa,

      Gdy już ryb łowić nie mogła,

      Na taki się koncept wzmogła[11]

      Rzekła rybom: «Wy nie wiecie,

      A tu o was idzie przecie».

      Więc wiedzieć chciały,

      Czego się obawiać miały.

      «Wczora

      Z wieczora

      Wysłuchałam, jak rybacy

      Rozmawiali: wiele pracy

      Łowić wędką lub więcierzem[12];

      Spuśćmy staw, wszystkie zabierzem.

      Nie będę mieć otuchy,

      Skoro staw będzie suchy».

      Ryby



<p>1</p>

podostatkiem — wystarczająco dużo; dziś pisownia: pod dostatkiem.

<p>2</p>

niedziela przewodnia — druga niedziela po Wielkanocy.

<p>3</p>

snadno (a. snadnie; starop.) — łatwo.

<p>4</p>

pedogra (właśc. podagra) — choroba stawów nóg.

<p>5</p>

wyrazem — tymi słowami, niniejszym przyrzeczeniem.

<p>6</p>

żwawy — szybki; tu: ostry, dotkliwy.

<p>7</p>

winując się (daw.) — winiąc się, obwiniając się.

<p>8</p>

Liście żółkniało (daw.) — liście żółkły.

<p>9</p>

drzeń (starop.) — rdzeń.

<p>10</p>

psować (starop.) — psuć.

<p>11</p>

Na taki się koncept wzmogła — zdobyła się na taki pomysł.

<p>12</p>

więcierz — inaczej żak; specjalny rodzaj sieci do łowienia ryb rozpiętej na drewnianych obręczach i zakładanej w wodach stojących lub wolno płynących.