Wiedźma morska. Sarah Henning

Читать онлайн.
Название Wiedźma morska
Автор произведения Sarah Henning
Жанр Детективная фантастика
Серия
Издательство Детективная фантастика
Год выпуска 0
isbn 9788378899501



Скачать книгу

ine/>

      Wszyscy znają koniec tej opowieści. Syrena, książę, pocałunek prawdziwej miłości. Lecz przedtem była trójka przyjaciół – jedna z nich wzbudzała strach, drugi pochodził z rodziny królewskiej, a trzecia nie żyła.

      Po tym, jak jej najlepsza przyjaciółka, Anna, utonęła, Evie stała się wyrzutkiem w swoim małym rybackim miasteczku. Dziwolągiem. Przekleństwem. Wiedźmą.

      Przy brzegu zaczyna pojawiać się dziewczyna niezwykle podobna do Anny, i, mimo jej zaprzeczeń, Evie jest przekonana, że jej przyjaciółka wciąż żyje. Że jej magia okazała się nie być tak bezużyteczna, jak się wydawało. Dlatego gdy obie dziewczyny wpadają w oko – i skradają serca – dwóm czarującym książętom, Evie wierzy, że w końcu ma szansę żyć długo i szczęśliwie.

      Niemniej jednak jej przyjaciółka skrywa tajemnicę. Nie może zostać w Havnestadzie ani poruszać się na dwóch nogach, chyba że Evie znajdzie sposób, by jej pomóc. Teraz Evie zrobi wszystko, aby uratować człowieczeństwo swojej przyjaciółki oraz serce swojego księcia, w którym drzemie potęga jej magii, jej oceanu oraz jej miłości, aż w końcu zbyt późno odkryje prawdę, jaka kryje się za zawartą przez nią umową.

      Tytuł oryginału

      Sea Witch

      Copyright © 2018 by Sarah Henning

      All rights reserved

      Copyright © for Polish edition

      Wydawnictwo NieZwykłe

      Oświęcim 2019

      Wszelkie Prawa Zastrzeżone

      Redakcja:

      Barbara Marszałek

      Korekta:

      Dariusz Marszałek

      Redakcja techniczna:

      Mateusz Bartel

      Przygotowanie okładki:

      Paulina Klimek

      www.wydawnictwoniezwykle.pl

      Dystrybucja: ATENEUM www.ateneum.net.pl

      Numer ISBN: 978-83-7889-950-1

      Skład wersji elektronicznej:

      Kamil Raczyński

      

      konwersja.virtualo.pl

Dedykacja Dla Nate’a i Amalii – jedynych okrętów na moim morzuI dla Jamesa – następnym razem będzie więcej pościgów samochodowych

      „W mych żyłach płynie morska piana, rozumiem język fal”.

– Jean Cocteau, Le Testament d’Orphée

      Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym

      20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20

      Prolog

      W świetle popołudniowego słońca przez brukowaną uliczkę niósł się odgłos dwóch par kroków – jednych szybkich, drugich nieregularnych. Około pięcioletnia dziewczynka o blond włosach ciągnęła wyższą od niej o cal i starszą o rok czarnowłosą przyjaciółkę wzdłuż wodnego szlaku, kierując się w stronę małej chaty.

      Ciemnowłosa dziewczynka dławiła się, walcząc o oddech.

      Topiła się na suchym lądzie.

      W chwili, gdy chatka pojawiła się na horyzoncie, dziewczynka o blond włosach otworzyła usta, chcąc wołać o pomoc, ale zanim zdążyła wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, ze środka wybiegła matka ciemnowłosej dziewczynki, jakby od razu wiedziała, co się wydarzyło – zawsze zdawała się wiedzieć, co razem robiły.

      – Evie! – krzyknęła, po czym wzięła córkę na ręce i zaczęła biec w kierunku chaty. – Anno – zwróciła się do blondwłosej dziewczynki, która próbowała złapać oddech po przebyciu tak długiej drogi z przyjaciółką na rękach – biegnij po nadwornego lekarza…

      – Ale…

      – Pośpiesz się!

      Blondynka zaprzestała protestów i pośpiesznie puściła się biegiem brukowaną uliczką.

      Gdy matka zatrzasnęła za nimi drzwi, dziewczynka o kruczoczarnych włosach wiedziała, że lekarz jej nie uratuje.

      Tylko jedna rzecz mogła to zrobić.

      – Gianni! – zawołała matka i chwilę później ojciec dziewczynki wyjrzał zza drzwi sypialni. Na jego twarzy malowało się wyczerpanie spowodowane ostatnim bezsennym polowaniem na wieloryby.

      – Evie… co…

      – Ma złamane żebro. I być może przebite płuco. – Położyła córkę na łóżku i rozerwała jej gorset aż do pępka. Krew spływająca po klatce piersiowej miała czarny kolor i rozgałęziała się niczym odnóża pająka. Matka spojrzała głęboko w ciemne oczy córki, próbując z nich coś wyczytać. – Co się stało?

      Dziewczynka oblizała wargi i z trudem nabrała powietrza do płuc.

      – Uratowałam Nika.

      Tak było. I była z siebie dumna. Uśmiechnęła się mimo bólu.

      Wspólnie spędzili poranek – blondynka, brunetka i chłopiec – biegając wśród fal, wspinając się po skałach i tańcząc na plaży. Jednak kiedy nadeszło popołudnie, musieli się rozstać. Chłopca odesłano do zamku, a dziewczynki do domów, w tym młodszą do jej rezydencji, dziesięć razy większej od małej chatki, w której mieszkała druga z nich.

      Jednakże zamiast posłuchać, spalone słońcem dzieci figlarnie puściły się biegiem z dala od niańki. Chłopiec biegł na przedzie, trzymając dziewczynki za ręce, i gnał po skałach wyznaczających drogę do zatoki. Ze śmiechem skakali z jednego głazu na drugi, podczas gdy opiekunka chłopca beształa ich z brzegu.

      Lecz jedna ze skał pokryta była śliskim mchem. Chłopiec poślizgnął się i runął do tyłu, a jego czaszka niechybnie uderzyłaby o twardy kamień…

      … gdyby brunetka natychmiast nie zareagowała.

      Rzuciła się między chłopca a ostrą krawędź skały. Jej plecy trzasnęły od siły uderzenia, a głowa szarpnęła się do tyłu, o włos mijając skałę. Niemal w tej samej chwili głowa chłopca wylądowała na delikatnym materiale jej bawełnianego gorsetu, zamiast roztrzaskać się o kamień.

      To cud, że zdążyła.

      Opiekunka chłopca siłą zaciągnęła go z powrotem na plażę i rzuciła ostro, żeby nigdy więcej tego nie robili. Staruszka odeszła z podopiecznym, zostawiając dziewczynki na piachu.

      Gdy obie skierowały się do domu, brunetka potknęła się, czując, jak adrenalinę zaczyna zastępować ból, który przeszywał jej plecy i promieniował do klatki piersiowej. Nie mogła złapać oddechu; za każdym razem, gdy starała się nabrać powietrza do płuc, te odmawiały jej posłuszeństwa. Dziewczynka o blond włosach zaoferowała, że odprowadzi przyjaciółkę do domu, ale jak tylko dotarły do szlaku wodnego, brunetka nie mogła już się utrzymać na nogach i cały ciężar ciała oparła na ramionach blondynki.

      – Och, Evie… – powiedziała matka dziewczynki, jakby całą historię wyczytała z jej oczu. Natychmiast wysłała męża po butle. Atramenty. Nie ten. Ten drugi. Położyła dziewczynkę na łóżku i pstryknęła palcami, zapalając ogień w pomieszczeniu.

      W następnej chwili wypróbowała wszystkie zaklęcia lecznicze, jakie znała.

      Jednakże po zaledwie kilku sekundach stało się jasne, że żadne z nich nie zadziała. Oddech dziewczynki stawał się coraz słabszy, aż w końcu ledwo dało się go wyczuć.

      Matka zaczęła płakać, żałując, że nie było z nimi jej siostry – najpotężniejszej