Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisuiący. Krajewski Michał Dymitr

Читать онлайн.
Название Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoje opisuiący
Автор произведения Krajewski Michał Dymitr
Жанр Повести
Серия
Издательство Повести
Год выпуска 0
isbn



Скачать книгу

Parysie i Kassandrze zacząłem się ćwiczyć w pożytecznieyszych naukach, że iednak na te czasy trafiłem, kiedy każdy prawie chciał, aby go zwano poetą, zarażony chorobą pisania wierszów, wszedłem także w poczet rymopisów, same tylko powitania i powinszowania piszących, którzy nie mogąc wyrównać dobrym poetom, znaleźli sposób psuć podłym wierszem prozę i nudzić nią czytaiących.

      Naymizernieyszy wierszopis, byleby podchlebiał (co damy zowią słodyczą), podoba się płci, która nie lubi, aby ią ganiono. Nazywano mię poetą, tak iak wielu innych, którzy nie lepiey pisali ode mnie. W samey rzeczy z kilkuset w spółkolegów nie więcey iak sześciu wyiąwszy, mogłem iść w porównanie z innemi, ponieważ równie iak oni blisko przystępowałem do piękności wierszow Pluchowskiego73, a czasem nawet w osobliwości słów nowych i poetycznych ozdobach przechodziłem innych, przyrównywaiąc moią Kloę do świeżości poranku74, świetności jutrzenki, białości alabastru, rumianości róży, wzywaiąc bogów i bogiń, aby ią zachowały w tey cudotworney piękności.

      Z tym wszystkim ta, ktorey pochwały śpiewałem pod jmieniem Kloe, odzyskawszy wolność przez śmierć niespodzianą matki, innemu serce swoie oddała. Tknięty do żywego tą niestatecznością, zacząłem pisać satyry, koiąc żal, który nosiłem w sercu, zemstą literacką.

      Wpośrzód pochwał i laurów, które sam sobie dawałem, wuy móy, wpadłszy w chorobę, mimo zapewnienia doktorów, iż przyidzie do zdrowia, z tym się światłem pożegnał. Nim wieść ta doszła do matki, która iako nayblizsza sukcessorka dziedziczyć miała cały maiątek po bracie, uwinąłem się iak nayprędzey, sprzedaiąc pozostałe sprzęty. Ta sprzedaż i gotowizna w dniu iednym los móy odmieniła. Wziąłem żałobę po tak dobrym wuiu, aby pokryć radość pochodzącą z sukcessyi. A że z odmianą losu odmienia się oraz75 i sposób myślenia, zacząłem się podnosić na dwa palce od ziemi, zadzierać głowę do góry i protekcyonalnym tonem okazywać względy moie tym, którzy mi się kłaniali. Przyuczony wkrótce do odbierania głębokich ukłonów ludzi szukaiących w tym własnego zysku, odsuwałem się, gdy kto z niższych ode mnie śmiał bliżey przystąpić i tknąć się atmosfery, która mię na dwa kroki wkoło otaczała76.

      Matka moia, dowiedziawszy się o śmierci brata, a wuia mego, obięła po nim dwie wsie, które były w Podgórzu, wypuszczaiąc mi Stratyń z gotowizną i meblami, które zarwałem po śmierci iego. Nowo nabyte dziedzictwo przewróciło mi głowę. Rozumiałem, że kto ma wieś, ma szyby złote, które wystarczać będą na wszystkie potrzeby: zacząłem więc nayprzód myślić o ekwipażu, bo zostały po wuiu był iuż staroświecki. Kareta robiona u Dangla w Warszawie, nie w Londynie, wychodziła z mody. Konie rosłe, prawda, ale, iak zwyczaynie mechlemburskie bywaią, powolne, niezdatne były do karyolki. Maciey, stangret poddany z Stratynia zwany zawsze Macieiem, nie mógł się przyuczyć, aby go zwano kutszerem. Zamieniłem nayprzód karetę z końmi za prawdziwą angielską; sprzągłem cug i furmankę, a cały dwór odprawiwszy, przyiąłem ludzi młodych, dobrego wzrostu i przystoynych na twarzy. Liberya, chociaż bez galonów, tak iednak była kosztowna, żem oszukał dowcipnie77 prawo oszczędności. Garderoba moia ponieważ dla prawa oszczędności nie mogła być tak kosztowna, iak bym był sobie życzył, przechodziłem co dzień z iednego woiewództwa do drugiego, a czasem w dniu iednym byłem Lublaninem, Sendomirzaninem, Wołynianinem, Kijowianinem, Litwinem i Wielkopolaninem.

      Jak tylko się rozświeciło szczęście, porzuciłem nauki, zostawuiąc ie tym, którzy nie maią psów, koni, wolantów, i karyolek; a iako kawaler dystynguiący się78 dobrym ekwipażem, zacząłem figurować na wielkim świecie. Ale w krótkim czasie gotowizna po wuiu i pożyczone dwa tysiące czerwonych złotych nie wystarczały na potrzeby, których co dzień więcey przybywało.

      Oczekuiąc intraty z Stratynia, ułożyłem iuż był w głowie, na co ią obrócić. Strzelec, ile79 w Warszawie był mi bardzo potrzebny. Garderoba, chociaż niedawno sprawiona, ale, iak zwyczaynie na wielkim świecie, z mody iuż wychodziła. Koni wierzchowych para iak dla kawalera nie były zbytkiem. Resztę wydatku składały drobne bogatele: sprzączki nowego fasonu, zegarek kameryzowany, pierścień, tabakiera złota z emalią (chociaż tabaki nie zażywałem), rękawek d'Angola, kapelusze, laski, bagietki, ostrogi, kopersztychy, miniatury i wódek pachnących wszelkiego rodzaiu.

      Przyszedł pożądany dzień św. Jana; ale zamiast intraty odebrałem wiadomość, iż kredytór móy wszedł przez tradycyą80 do Stratynia. Nie naymilsza to była nowina, zwłaszcza gdym się zastanowił nad tym, że w iednym pół roku przeiadłem prawie czteroletnią intratę. W nadzieię iednak dalszych perspektyw i łask, które mi obiecywano z krescytywy81, przypożyczyłem ieszcze dziesięciu tysięcy złotych do dalszego porachunku z kredytorem moim.

      W krótkim czasie przeszedłszy przez to wszystko, za czym się ubiega młodzież, niszcząc maiątek i zdrowie, naroztrącawszy ludzi konnym ieżdżeniem po ulicach, nagłuszywszy trzaskiem karet i karyolek, zacząłem chodzić piechotą, rozważaiąc sobie, iż stan bankrutów ma także swoie słodyczy.

      Rozdział VIII

      Będąc raz na teatrze, przystąpił do mnie ieden (iak się oświadczał) przyiaciel niegdyś wuia mego, ale iakem się potym82 dowiedział, wielki oszust i bankrut, który nagle przyszedłszy do milionów i nagle ie utraciwszy, miał ieszcze iakiś sposób utrzymywania się mimo wrzasku i nalegania natrętnych kredytorów. Powierzchowność iego błyszcząca uderzyła mię w oczy. Miałem się za szczęśliwego, żem wszedł z nim w poufałą rozmowę, a bardziey ieszcze, gdy przypuszczony byłem (iak mi powiadał) do związku krwie z zacnym iego imieniem.

      Zdziwiony ludzkością tak godnego kuzyna, ofiaruiącego mi dom i wszelkie wygody, usiadłem z nim do karety; a pocieszony nadzieią, iż kredytem iego, który miał u wszystkich, wsparty będę w żądaniach moich i otrzymam od matki cząstkę iaką fortuny pozostałey po oycu, rozumiałem, iż moment poznania iego był epoką dalszego dla mnie uszczęśliwienia.

      W kilka dni spytany, gdym mu opowiedział, w iakim stanie są interesa moie, podał mi proiekt, ale z wielką oboiętnością, abym mu uczynił donacyą Stratynia w zamian dobr, które miał na pograniczu. Kondycye83 iego zdawały mi się na ten czas wielkim dobrodzieystwem, bo za czternaście tysięcy intraty zyskiwałem dwadzieścia w dobrach, które mi dawał. Oprócz tego przyimuiąc na siebie długi, obiecywał mi płacić co miesiąc czerwonych złotych pięćdziesiąt, poki dobra nowo nabyte ode mnie nie oswobodzi z zastawu.

      Im z większą oboiętnością proiekt ten był mi podany, tym niecierpliwiey oczekiwałem końca, nagląc z moiey strony, aby przyszedł do skutku. Uczyniliśmy sobie donacyą dobr w zamian danych, a w krótkim czasie Stratyń, przechodząc z rąk do rąk, był na kształt monety, która cyrkuluie po kraiu.

      Kuzyn móy przez cały poranek bywał zatrudniony. Gabinet, gdzie interesa swoie ułatwiał, był na kształt kantoru przenośnego, ale co dzień w inszym mieyscu, w którym pięciu ludzi rachowało miliony intrat, a w domu iego widzieć się nieraz dawał wielki niedostatek. Gdy dnia iednego postrzegłem go w odmiennym nieco humorze, ośmieliłem się spytać, co by za przyczyna była tego pomieszania. Przełożył mi zażalenia swoie częścią na bankierow, którzy dla niedostatku bankow wypłacić mu nie mogą wexlow, częścią na komisarzow, którzy dla złey drogi nie przysyłaią mu zaległey od roku intraty, a dawszy mi poznać delikatność swoią, iak wiele go to kosztuie, gdyby się sam starał o pożyczenie pieniędzy, prosił mię, abym się podiął tey przysługi dla niego i sprowadził w



<p>73</p>

Pluchowski – pod tym imieniem wyszydzono złych poetow wiersze: „Ozwiy się lutni/ Dobry wiersz utni…”. [przypis autorski]

<p>74</p>

przyrównywaiąc moią Kloę do świeżości poranku – modni kawalerowie używaią tego wyrazu, chcąc chwalić damę z piękności: „Jakże świeża!”. [przypis autorski]

<p>75</p>

oraz (daw.) – także. [przypis edytorski]

<p>76</p>

tknąć się atmosfery, która mię na dwa kroki wkoło otaczała – ta atmosfera rozciąga się w proporcyi świetności powierzchowney i głupstwa; im większa iest, tym bardziey mnieyszą odpycha. [przypis autorski]

<p>77</p>

dowcipnie – przemyślnie. [przypis edytorski]

<p>78</p>

dystyngujący się – wyróżniający się. [przypis edytorski]

<p>79</p>

ile a. ile że (daw.) – ponieważ. [przypis edytorski]

<p>80</p>

tradycja (daw., z łac.) – tu: przekazanie (długu). [przypis edytorski]

<p>81</p>

krescytywa – kariera, wzrost znaczenia, poprawa stanu majątkowego. [przypis edytorski]

<p>82</p>

potym – dziś popr.: potem. [przypis edytorski]

<p>83</p>

kondycja (daw., z łac.) – warunek. [przypis edytorski]