Majorka w niebieskich migdałach. Anna Klara Majewska

Читать онлайн.
Название Majorka w niebieskich migdałach
Автор произведения Anna Klara Majewska
Жанр Современные любовные романы
Серия Rok na Majorce
Издательство Современные любовные романы
Год выпуска 0
isbn 9788380321847



Скачать книгу

miłość Luby uleczyła go jak cudowna różdżka, choć z samą różdżką zdarzały się małe kłopoty. Ale od czego jest internet? To właśnie tam pewnej nocy zamówił magiczne, niebieskie tableteczki. Teraz mógł już stawić przyrodzenie i czoło niezaspokojonym żądzom ukochanej.

      Niezaspokojona żądza zemsty zadziałała szybciej niż wszystkie proszki razem wzięte. Stanęłam w drzwiach sypialni bez najmniejszego bólu głowy. Marek, pochrapując, drzemał sobie w najlepsze, nie wiedząc, że w najgorsze… Podeszłam bliżej, tkwiłam nad nim i nad łóżkiem, ja – nieszczęsny, zdradzony miecz Damoklesa! Wbijałam wzrok w mojego, niegdyś ukochanego, a wciąż superprzystojnego, szpakowatego męża, słysząc jego za krótki oddech.

      – I co teraz, podrywaczu?! – huknęłam mu nad uchem.

      Natychmiast otworzył oczy.

      – Co ty? Ale mnie wystraszyłaś… – odchrząknął przez sen. – O mało co zawału nie dosta…

      – Od czego? Od magicznych tableteczek?

      – Jakich znowu table… teczek?

      – Niebieskich! I ciekawe, po co ci one, skoro od pół roku nie uprawiamy seksu!

      – Aaaa! – Wreszcie do niego dotarło. – Grzebałaś w moich rzeczach?

      Głupiej i bardziej wkurzająco już chyba nie mógł zagadać.

      – Nie grzebałam, proszku na głowę szukałam! Nie musiałam grzebać, matka wszystko opisała! Moja matka wiedziała więcej niż ja! Nie wstyd ci? Tak, teściowa cię rozszyfrowała! Razem z twoją rzekomą pracą w necie po nocach. Ha, dobra praca, wyszukiwanie w pornosklepach viagry, hiszpańskiej muchy i różnych takich!

      – Hiszpańskiej… muchy?!

      – To krople są, na jazdę!

      – A ty skąd wiesz?

      – Matka napisała!!!

      – Nie szukałem muchy!

      – Nie? Ale po czerwone stringi popędziłeś aż na podzamcze, na targ wyrobów z Koniakowa!

      Zdębiał. Tak wyglądałby dąb w pościeli! Na pewno dlatego, że nie spodziewał się takich konkretów.

      – Czy cię kompletnie pojeba…

      – Oto mój niewulgarny, wierny Clooney, pokazał wreszcie swe prawdziwe oblicze! – przerwałam mu słowo, którego naprawdę nie znoszę, chyba najohydniejsze, jakie znam. – Do niej na pewno byś się tak nie odezwał!

      – Do kogo?!

      – Ha, ha, jeszcze śmiesz robić ze mnie idiotkę?! Do kogo? A mówi ci coś imię O-KSA-NA!? – wymówiłam je z obrzydzeniem, bo w tym momencie brzmiało dla mnie, za przeproszeniem, jak O-BES-RA-NA, i zupełnie się nie kontrolując, z wręcz orgazmiczną przyjemnością walnęłam go książką mamusi, wciąż trzymaną w ręku.

      – Aj! – mój bohater zapiszczał jak panienka.

      Ha, ha! Byłam wniebowzięta!

      – Ajjj – zajęczał jakoś dłużej i chwycił się za oko.

      – Do wesela się zagoi – pocieszyłam go. – Pięknego, ludowego, ruskiego wesela! Ty na viagrze, ona w welonie i czerwonych stringach z Koniakowa, a nad wami hiszpańska mucha. Bzzz! Bzzz! Bzzz! Bzycząca marsz weselny tak słodko, jak wy się bzykacie! Ha, ha, ha, ha!

      – Uuuuu – załkał, wciąż trzymając się za oko, kiepski aktorzyna! – Przynieś… nie wiem, co… Czy można przemywać oko wodą utlenioną?

      Nie miałam pojęcia. I jednak nie miałam sumienia…

      – Pokaż!

      Czyżby nie grał? Lecz jeśli to jakiś durny szantaż emocjonalny, to… O cholera, oko krwawiło. Nie powieka, nie pięćdziesięcioletni wór pod, tylko samo oko, w środku, w tej przezroczystej zupie, która teraz była pomidorowa.

      – Rantem tej książki dostałeś czy jak? – Złościłam się, bo przecież to wszystko była jego wina! – Zadzwonię na pogotowie!

      Marek nie przestawał jęczeć, a nie był z tych, którzy jęczą, nie cackał się ze sobą, tak jak nie cackał się ze mną, zdradzając mnie z opiekunką do dziecka! Z komórką przy uchu pobiegłam po plaster z opatrunkiem, bez niczego, bo czort wie, po czym człowiek może oślepnąć.

      – Wypłynęło? – Dyspozytorka z pogotowia spytała o oko niczym o stado zatrzymanych w porcie wielorybów.

      – Nie wiem, może… Przyjedźcie natychmiast! Jest źle! Ta bladź nie zechce go z jednym okiem, a ja też go już nie chcę!

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEAoACgAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wgARCATAAyADAREAAhEBAxEB/8QAHQABAAIDAQEBAQAAAAAAAAAAAAYHBAUIAwIBCf/EABYBAQEBAAAAAAAAAAAAAAAAAAABAv/aAAwDAQACEAMQAAAB6pAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAB8n0AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAADwPcAAAAGoPc8T8IaWSAAAYxTq3Un6fJUC26noDSG7AAAAKzPcsUAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAiJXa3kgAAAAqJZskaJ8VUtxoAAAKGWRpaxBit16BQDQm+AAAAIca4sIAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAr4gS38lOr9k7SALjFuJDjyLGKvNQttJmlOrPkgKzRIKs7SCLdCCBFTr0qkCIMtqpX6yRKvW4EwSCrpDoNKzX4Mc2yb8j5hE3K2WwUloAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAMcrIja2wldrbKVUuOTpNcbcr9bpSryOrv0tMptbHSn1tNMAkJT63inuVoaldMXklFLcKakhi6o+iyU9yInwRdbIT9KlW30olem01xFT8LKAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAABS62sngUquQW6laLrCxU0xEl+i+0plZikWXbJDF9DwJknqRtcUtBNkUyt5pSi26nPazA26RRfYsZKlW2ElRTa7YmKR40q7VMYii5Rvk1i3UgAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAp5bhQAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAYxoCUAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA