O powstawaniu Polaków. Tomasz Ulanowski

Читать онлайн.
Название O powstawaniu Polaków
Автор произведения Tomasz Ulanowski
Жанр История
Серия Poza serią
Издательство История
Год выпуска 0
isbn 9788380499911



Скачать книгу

Dzięki publikacji w „Nature” z 2016 roku46 autorstwa zespołu profesora Reicha wiemy jednak, że ich historia – jeszcze przed przybyciem rolników, którzy wywrócili świat łowców-zbieraczy do góry nogami – była mocno burzliwa.

      Uczeni przeanalizowali genomy pięćdziesięciu jeden mieszkańców Eurazji (w większości Europejczyków) żyjących w okresie 45–7 tysięcy lat temu. Jak piszą, w tym czasie zawartość neandertalskiego DNA w materiale genetycznym ludzi współczesnych zmalała z trzech–sześciu procent do około dwóch.

      Co więcej, żaden z najstarszych ludzi, których szczątki zbadano, nie pozostawił swojego DNA populacjom zamieszkującym Europę obecnie. Ich linie genetyczne okazały się ślepą uliczką. Być może do wymarcia tych osobników przyczyniła się wspomniana erupcja Pól Flegrejskich, po której w warstwach osadów pojawiły się nowe narzędzia, tak zwanej kultury oryniackiej (to po jej przedstawicielach pozostała w jaskini Hohlenstein-Stadel kościana figurka człowieka z głową lwa).

      Z kolei wszystkie badane szczątki należące do ludzi żyjących w oddalonych od siebie rejonach Europy w okresie 37–14 tysięcy lat temu pochodziły od jednej nowej populacji założycielskiej. Materiał genetyczny ówczesnych łowców-zbieraczy tworzy już część DNA dzisiejszych Europejczyków.

      Po kulturze oryniackiej, którą w badaniach genetycznych reprezentowali dwaj osobnicy z oddalonych od siebie europejskich krain (jeden ze wschodu, z terenów dzisiejszej Rosji, żyjący blisko 37 tysięcy lat temu, a drugi z zachodu, z rejonu dzisiejszej Belgii, sprzed około 35 tysięcy lat), na terenie Europy pojawiła się kultura grawecka, dominująca 33–22 tysięcy lat temu. Jej twórcy zostawili nam w spadku między innymi figurki kobiet o bardzo obfitych kształtach, które archeolodzy nazwali Wenus paleolitycznymi. Ludzie kultury graweckiej dokonywali też bardziej starannych pochówków niż poprzednicy, dzięki czemu naukowcy zyskali wspaniały materiał do badań. Analiza antycznego DNA osób mieszkających w tak oddalonych od siebie miejscach, jak tereny dzisiejszej Francji, Belgii, Niemiec, Czech i Włoch, pokazała, że wszystkie były ze sobą spokrewnione. Okazało się, że ich linia genetyczna należała do tej samej, z której pochodził wschodnioeuropejski reprezentant kultury oryniackiej, ten żyjący 37 tysięcy lat temu. Ludzie kultury graweckiej, choć jej nazwa pochodzi od odkryć w jaskini La Gravette we Francji, musieli więc przybyć ze wschodu, wypierając z zachodu kontynentu jego dotychczasowych mieszkańców.

      Około 19 tysięcy lat temu, kiedy ówczesna Europa trzeszczała w maksymalnych okowach ostatniego zlodowacenia (lądolód pokrywał wtedy połowę dzisiejszej Polski, a na niższych szerokościach geograficznych kontynentu dominowały tundra i step), w cieplejszych refugiach Europy Południowo-Zachodniej pojawiła się kultura magdaleńska. W pracy opublikowanej w „Nature” przez zespół profesora Reicha reprezentował ją pradawny mieszkaniec dzisiejszej Hiszpanii. W kolejnych pięciu tysiącach lat ludzie kultury magdaleńskiej wykorzystali ówczesne globalne ocieplenie i rejteradę lądolodu na północ, zajmując terytoria dzisiejszej Francji oraz Niemiec i Europy Środkowej. Badania genetyczne potwierdziły, że ekspansja ich kultury nie polegała wyłącznie na wymianie myśli (jej twórcy używali kościanych igieł i byli autorami wspaniałego malarstwa naskalnego, między innymi w jaskini Lascaux we Francji oraz w Altamirze w Hiszpanii), ale miała solidne podstawy biologiczne. Nowe sposoby wykonywania narzędzi i tworzenia sztuki, które zastąpiły kulturę grawecką, roznieśli po Europie nowi ludzie. Co ciekawe, okazało się, że byli oni spokrewnieni z człowiekiem… kultury oryniackiej, tym żyjącym 35 tysięcy lat temu na terenie dzisiejszej Belgii. Ergo, ulegając pod naporem potomków pradawnego Rosjanina, pradawny Belg nie wszystek umarł i wielu po nim zostało.

      Do kolejnego przełomu kulturowo-genetycznego wśród europejskich łowców-zbieraczy doszło około 14 tysięcy lat temu.

      Trwające blisko dwa tysiące lat ocieplenie klimatu (poprzedzające ocieplenie holoceńskie, które umożliwiło rewolucję rolniczą) doprowadziło do cofnięcia się znad Morza Śródziemnego alpejskich lodowców, które wcześniej dzieliły Europę na Zachód i Wschód niczym lodowy mur. Przyroda pękniętego wcześniej kontynentu zaczęła się unifikować. Razem z nią ruszyła ludzka migracja.

      Z badań zespołu profesora Reicha wynika, że ludzie, którzy wówczas żyli w Europie Zachodniej, dostali domieszkę genów z południowego wschodu i w efekcie stali się bliżej spokrewnieni z dzisiejszymi mieszkańcami Lewantu. Choć uczeni nie dysponowali antycznym DNA łowców-zbieraczy zamieszkujących Europę Południowo-Wschodnią i Bliski Wschód przed skruszeniem lodowego muru, porównanie genomów ludów zamieszkujących Europę Zachodnią po tym przełomie i obecnych mieszkańców Bliskiego Wschodu okazało się pośrednim dowodem na to, że blisko 14 tysięcy lat temu musiało dojść do migracji z południowego wschodu kontynentu na zachód i do kolejnego przewrotu genetyczno-kulturowego wśród łowców-zbieraczy ówczesnej Europy.

      Reich nazywa populacje, które znamy nie bezpośrednio z badań szczątków ich przedstawicieli, ale z pośrednich zaledwie dowodów genetycznych wskazujących na ich istnienie, „duchami ludzkości”47.

      Jedną z najbardziej niezwykłych jest ta, którą genetycy określają mianem Antycznych Północnych Eurazjatów. Reich i Patterson odnaleźli ją, porównując genomy dzisiejszych mieszkańców Europy, Azji Wschodniej i amerykańskich Indian. Ku swojemu zdziwieniu odkryli u Europejczyków rejony DNA bardziej podobne do tych u Indian (w tym ludów, które nie miały domieszki europejskich genów po rzekomym odkryciu Ameryki w 1492 roku) niż do tych samych rejonów DNA występujących w genomach mieszkańców Azji Wschodniej. Wywnioskowali z tego, że oto natknęli się na genetyczne tropy tajemniczej populacji Antycznych Północnych Eurazjatów, wspólnych przodków zarówno dzisiejszych Europejczyków, jak i Pierwszych Amerykanów.

      „Duch” Reicha i Pattersona został złapany przez innych naukowców. W styczniu 2014 roku zespół duńskiego genetyka profesora Eskego Willersleva z Muzeum Historii Naturalnej w Kopenhadze opublikował w „Nature”48 wyniki analizy DNA wydobytego z ludzkich szczątków znalezionych na stanowisku archeologicznym Malta w obwodzie irkuckim w Rosji. Okazało się, że chłopiec żyjący około 24 tysięcy lat temu należał do Antycznych Północnych Eurazjatów.

      I tak duch stał się ciałem.

      Choć populacji Antycznych Północnych Eurazjatów już nie ma, nosicielami jej spuścizny jesteśmy wszyscy. Genetycznie rzecz biorąc, odnieśli oni niesamowity sukces. Jak pisze profesor Reich, „przeszło połowa ludzi na świecie wywodzi od Antycznych Północnych Eurazjatów od pięciu do czterdziestu procent swoich genomów”49.

      Być może to dzięki nim część z nas ma włosy blond, tak charakterystyczne dla Europejczyków. Wszak najstarszy przykład mutacji, której zawdzięczamy blondynki i blondynów, odkryto u przedstawiciela Antycznych Północnych Eurazjatów żyjącego 17 tysięcy lat temu w okolicy jeziora Bajkał50.

      Choć genetyczno-kulturowe rewolucje w życiu łowców-zbieraczy zasiedlających Europę kilkadziesiąt, kilkanaście tysięcy lat temu wydają się niezwykłe, prawdziwa rewolucja miała dopiero nadejść. Blisko 11 tysięcy lat temu na Bliskim Wschodzie, w rejonie tak zwanego Żyznego Półksiężyca, rozciągającego się od dzisiejszego Egiptu po Irak, ludzie po raz pierwszy zaczęli uprawiać rolę i hodować zwierzęta, udomawiając między innymi pszenicę, jęczmień, kozy i owce. Od tej chwili losy Starego Świata były przesądzone.

      Lubię myśleć o neolitycznej rewolucji rolniczej jak o ostatecznym pożegnaniu człowieka z rajem. Z rajem, w którym przyroda pozostawała w jakiej takiej równowadze, a ludzkie życie – przeżywane w niewielkich, kilkunasto-, kilkudziesięcioosobowych i demokratycznych wspólnotach – polegało głównie na codziennych wędrówkach w poszukiwaniu jedzenia i na zbijaniu bąków (przerywanych, niewątpliwie, wojnami z sąsiadami,