Kod Leonardo Da Vinci. Дэн Браун

Читать онлайн.
Название Kod Leonardo Da Vinci
Автор произведения Дэн Браун
Жанр Поэзия
Серия
Издательство Поэзия
Год выпуска 0
isbn 978-83-8110-000-7



Скачать книгу

do kieszeni swetra i pospiesznie pobiegła z powrotem w kierunku korytarza.

      Z czerwonawego światła nagle wyłoniła się jakaś zjawa. Sophie odskoczyła w tył.

      – Tutaj jesteś! – usłyszała teatralny szept Langdona, a jego postać nagle zmaterializowała się tuż przed nią.

      Ulżyło jej, ale nie na długo.

      – Robercie, mówiłam, żebyś się stąd wynosił! Jeżeli Fache…

      – Gdzie byłaś?

      – Musiałam iść po latarkę ultrafioletową – szepnęła. – Jeżeli dziadek zostawił mi wiadomość…

      – Sophie, posłuchaj, proszę. – Langdon urwał na moment, wpatrując się uważnie w jej twarz. – Litery P. S. Czy one znaczą dla ciebie coś jeszcze? Cokolwiek?

      W obawie, że głosy mogą się odbijać echem od ścian pawilonu, Sophie pociągnęła go bliżej Mona Lizy i zamknęła cicho ogromne podwójne drzwi, odcinając ich od reszty Luwru.

      – Mówiłam ci już, że te inicjały oznaczają Princesse Sophie.

      – Wiem, ale czy kiedykolwiek gdzieś je widziałaś? Czy dziadek kiedykolwiek posłużył się tymi literami w jakiś inny sposób? Może widziałaś monogram, może w rogu papeterii albo na czymś, co nosił przy sobie.

      To pytanie ją zaskoczyło. Skąd Robert mógłby o tym wiedzieć? Sophie rzeczywiście już kiedyś widziała inicjały P. S. dzień przed swoimi dziewiątymi urodzinami. W tajemnicy przed dziadkiem przeczesywała dom, szukając ukrytych prezentów urodzinowych. Nie potrafiła znieść, że ktoś ma przed nią jakieś tajemnice. Co dziadek mi kupił w tym roku? Szperała po szafach i szufladach.

      W końcu zdobyła się na odwagę, żeby wślizgnąć się do sypialni dziadka. Ten pokój był dla niej niedostępny, ale teraz dziadek spał na kanapie na dole. Popatrzę tylko raz!

      Przeszła na paluszkach przez skrzypiącą drewnianą podłogę do jego szafy na ubrania, obejrzała półki na bieliznę. Nic. Potem spojrzała pod łóżko. Także nic. Przeszła do biurka i jedną po drugiej otwierała szuflady, a potem ostrożnie przeglądała ich zawartość. Musi tu być coś dla mnie! Rozczarowana, otworzyła ostatnią szufladę i odsunęła na bok jakieś czarne ubranie, w którym nigdy dziadka nie widziała. Już miała zamknąć szufladę, kiedy kątem oka dostrzegła złoty błysk gdzieś z tyłu.

      Naszyjnik?

      Sophie ostrożnie wyciągnęła łańcuszek z szuflady. Ku jej zdziwieniu, na końcu wisiał błyszczący złoty klucz. Ciężki i połyskujący. Wpatrywała się w niego jak zauroczona. Wyglądał jak klucz, ale był zupełnie inny niż wszystkie klucze, które kiedykolwiek w życiu widziała. Klucze zazwyczaj były płaskie i miały postrzępione zęby, a ten miał trójkątny trzpień pokryty małymi otworkami. Duża złota główka miała kształt krzyża, ale nie normalnego krzyża. Ten krzyż miał ramiona równej długości, wyglądał jak znak plus. W środku krzyża widniał wygrawerowany dziwny symbol – dwie litery wplecione w jakiś kwiecisty wzór.

      – P. S. – szepnęła, czytając złote litery. Co by to mogło być?

      – Sophie? – W drzwiach stał dziadek.

      Zaskoczona drgnęła, a klucz z brzękiem upadł na podłogę. Stała ze spuszczoną głową, bojąc się spojrzeć dziadkowi w oczy.

      – Ja… szukałam mojego prezentu urodzinowego – powiedziała, zdając sobie sprawę, że nadużyła jego zaufania.

      Przez chwilę, która wydawała się wiecznością, dziadek stał w drzwiach, milcząc. W końcu westchnął ciężko.

      – Podnieś ten klucz, Sophie.

      Sophie pochyliła się i wzięła klucz do ręki.

      Dziadek wszedł do sypialni.

      – Sophie, musisz się nauczyć szanować prywatność innych. – Ukląkł obok niej i wziął klucz. – Ten klucz jest bardzo szczególny. Gdybyś go zgubiła…

      Cichy głos dziadka sprawił, że poczuła się jeszcze gorzej.

      – Przepraszam, dziadku. Naprawdę przepraszam. – Zamilkła. – Myślałam, że to jest naszyjnik na moje urodziny.

      Patrzył na nią przez kilka sekund.

      – Powiem to jeszcze raz, Sophie, ponieważ to ważne. Musisz się nauczyć szanować prywatność innych.

      – Tak, grand-père.

      – Porozmawiamy jeszcze kiedyś o tym, innym razem. Teraz trzeba iść do ogrodu i powyrywać chwasty.

      Sophie pospiesznie wybiegła z domu i zajęła się swoimi sprawami.

      Następnego dnia rano nie dostała prezentu od dziadka. Nie spodziewała się tego po tym, co zrobiła. Dziadek przez cały dzień nawet nie złożył jej życzeń urodzinowych. Zasmucona, położyła się wieczorem do łóżka. Kiedy już była pod kołdrą, znalazła pod poduszką kartkę. Na kartce była prosta zagadka.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

      1

      Księga Psalmów 51,9. Cytaty z Pisma Świętego według Biblii Tysiąclecia.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEAAAAAAAD/2wBDAAQCAwMDAgQDAwMEBAQEBQkGBQUFBQsICAYJDQsNDQ0LDAwOEBQRDg8TDwwMEhgSExUWFxcXDhEZGxkWGhQWFxb/2wBDAQQEBAUFBQoGBgoWDwwPFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhb/wAARCAK8AcEDASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXGx8jJytLT1NXW19jZ2uHi4+Tl5ufo6erx8vP09fb3+Pn6/8QAHwEAAwEBAQEBAQEBAQAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtREAAgECBAQDBAcFBAQAAQJ3AAECAxEEBSExBhJBUQdhcRMiMoEIFEKRobHBCSMzUvAVYnLRChYkNOEl8RcYGRomJygpKjU2Nzg5OkNERUZHSElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6goOEhYaHiImKkpOUlZaXmJmaoqOkpaanqKmqsrO0tba3uLm6wsPExcbHyMnK0tPU1dbX2Nna4uPk5ebn6Onq8vP09fb3+Pn6/9oADAMBAAIRAxEAPwD7+ooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiiigAooooAKKKKACiivJP21PGPiLwF+zT4h8U+Fb8WGr2DWwtrgQJME3XESP8j/L9xm6+lAHrXFLkV+dHw++LX7aXj