Название | Serce nie sługa |
---|---|
Автор произведения | Tara Pammi |
Жанр | Остросюжетные любовные романы |
Серия | |
Издательство | Остросюжетные любовные романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-276-4071-0 |
‒ Jak?
‒ Zdjąłem koszulę. Teraz twoja kolej.
Zbliżyła się do łóżka i odsunęła pościel, gdy usłyszała nagle jego ostre: „Nie”.
‒ Co?
‒ Tutaj, Mia. Przede mną.
‒ Masz zbyt wiele wymagań – zauważyła, chłonąc wzrokiem zwarte mięśnie jego brzucha. Wyobraziła sobie, jak przesuwa po nich językiem, i oblizała wargi.
‒ Jestem wymagającym człowiekiem. Nie ukryjesz się przede mną ani przed sobą. Zdaję sobie sprawę, że decydujesz się na to wszystko, ponieważ nigdy więcej się nie zobaczymy. Ale ta noc jest nasza. Miałem dziesięć lat na to, by wyobrażać sobie tę chwilę. Zrobimy to bardzo starannie i w pełnym świetle. Chodź, Mia. Niech cię zobaczę.
Przesunęła się posłusznie na środek pokoju. Przypomniała sobie złośliwe uwagi Briana w takiej sytuacji. Nadszedł czas, by dowiedzieć się prawdy.
‒ Jeszcze dwa kroki – nakazał.
‒ Za bardzo się tym bawisz – zauważyła.
‒ O to chyba chodzi… żebyśmy się oboje bawili.
Zatrzymała się przed nim w odległości trzydziestu centymetrów. Widział każdy skrawek jej skóry.
‒ Musisz mi oddać podkoszulek.
Zdjęła go z siebie i rzuciła Nikandrosowi.
Przesunął spojrzeniem po jej piersiach, ledwie zakrytych koronkowym stanikiem. Czuła, jak sutki napierają na cienki materiał. Nie czekała na dalsze rozkazy i rozpięła biustonosz na plecach.
Wyszeptał coś. Dałaby wszystko, by się przekonać, czy jej ciało sprawia mu zadowolenie.
‒ Podejdź bliżej. – Jego głos był jak jedwabny dotyk na jej nagiej skórze. – Chryste, Mia, nie spieraj się ze mną.
‒ Jesteś mi winien część swojej garderoby, książę – zażądała, unosząc brodę.
Rozpiął spodnie, potem bokserki, i zdjął je z siebie.
Jego potężna męskość celowała w jej brzuch.
‒ Wystarczy poprosić, Mia, a będziesz to miała – zamruczał, pokonując dzielący ich dystans jednym krokiem.
Zdała sobie sprawę, że ma na sobie tylko majtki. Nigdy nie była tak podniecona.
Tej nocy był tylko ten olśniewający mężczyzna i ona.
Nikandros przyciągnął Mię do siebie i obdarzył pocałunkiem, który przyprawił ją o falę rozkoszy. Jego szorstkie palce drapały jej skórę, wywołując w niej reakcje, o jakie się nie posądzała. Pochłaniał jej usta, jakby nie chciał, by choć ich skrawek pozostał nietknięty.
Wodził kostkami dłoni po jej plecach w górę i w dół; przypominało to grę na ulubionym instrumencie. Oddała się bez reszty jego pocałunkowi. Jej sutki ocierały się o jego aksamitną pierś, prowokując oboje do cichych jęków.
Dotyk jej ud był istną torturą. Zawsze traktowała swoje ciało jak narzędzie – rzeźbione i ćwiczone latami z bezwzględną determinacją. I dobrze jej służyło w trakcie kariery.
Teraz jednak straciła nad nim kontrolę. Im więcej Nikandros jej dawał, tym bardziej było spragnione.
Uniósł ją z podłogi, aż niemal cała do niego przylgnęła – ramionami, brzuchem. Czuła napór jego twardej męskości, a ból między nogami narastał coraz bardziej.
Nie miała pojęcia, kiedy ściągnął z niej majteczki; uświadomiła to sobie dopiero wtedy, kiedy wbił place w jej pośladki. Całując ją w szyję, naparł biodrem na jej łono.
Mia załkała, pragnienie przyprawiało ją niemal o obłęd.
‒ Proszę, Nikandros… – załkała, pozbawiona wszelkich hamulców.
Posadził ją na wysokim łożu i popatrzył na jej piersi z błyskiem pożądania w oczach. Zawsze odznaczała się smukłością lekkoatletki, biust też miała mały, ale gdy wziął go w dłonie i zaczął zmysłowo całować przesmyk między piersiami, poczuła się jak najbardziej seksowna kobieta na świecie.
Kiedy wziął w usta ciemny sutek i polizał go, wygięła się ku niemu z pełnym pożądania jękiem. Wciąż jej dotykał wargami, przyprawiając o rozkosz, która sięgała samego jej łona.
‒ Nie zniosę tego – wyszeptała.
‒ Ale dopiero zacząłem – odparł, napotykając jej wzrok.
Diabelski błysk w jego oczach sprawił, że zadrżała na całym ciele. Potem znów wziął w usta jej sutek i zrobił coś, czego nigdy nie wyobrażała sobie między kobietą a mężczyzną, a co przyprawiło ją o ogień.
Wstrząsały nią dreszcze, kiedy jego dłonie głaskały ją całą, od pleców do pośladków. Jej usta odnalazły jego biceps. Smakował jak niebo, gdy go lizała.
Jego palce rozsunęły fałdy jej łona.
‒ Proszę, Nik, teraz – powiedziała błagalnie.
Ale on zawładnął tylko jej ustami. Pocałunek był wilgotny i gorący, a ona z wolna odzyskiwała oddech, potem jednak znów zaczął podsycać jej pożądanie, raz za razem.
Penetrując jej wilgotne łono dwoma palcami.
Ssąc jej sutek.
Ilekroć zbliżała się do spełnienia, powstrzymywał ją, a ona powtarzała jego imię, błagając o uwolnienie.
Odsunął włosy z jej czoła, patrząc na nią wzrokiem pełnym wewnętrznego żaru.
‒ Czego chcesz? – spytała, drżąc na całym ciele.
Znowu musnął językiem jej sutek, przyprawiając o jeszcze większą wilgotność między nogami.
‒ Widzieć cię taką… twoje ciało, wilgotne i spragnione… ciebie, swoją niewolnicę w moim łóżku.
‒ Nienawidzę cię – rzuciła dla zasady, choć jej ciało wygięło się, kiedy poczuła jego język na pępku.
‒ Wiem – odparł z bezczelnym uśmiechem i zaczął ocierać się pokrytą zarostem brodą o skórę jej ud.
Wbiła mu palce w ramiona.
‒ Nikandros…
‒ Pozwól mi, Mia…
Rozsunął jej nogi, a ona otworzyła się cała dla jego wygłodniałych oczu. Zakłopotanie, wyczekiwanie, pożądanie – była istnym kłębkiem emocji.
Jej uda zadrżały, gdy pochylił głowę i polizał przeciągle jej wilgotne fałdy.
Wsunęła mu palce we włosy, oddając się rozkoszy, o jaką przyprawiał ją jego ruchliwy język. Wiła się i jęczała, ale trzymał ją mocno.
W chwili, gdy zaczął ssać jej wrażliwe ciało, Mia nie wytrzymała, doznając przyjemności tak intensywnej, że w jej oczach pojawiały się na przemian ciemność i światło. Poczuła na policzkach łzy.
Obrócił ją na brzuch i podciągnął do góry, aż opierała się na kolanach i dłoniach. Włosy opadły jej na twarz, ograniczając pole widzenia. Wciąż dyszała po tamtym spełnieniu.
Przyciągnął ją do siebie dłońmi zaciśniętymi na jej biodrach.
Zastygła, świadoma tej tak intymnej pozycji.
Pochylił się nad nią i dotknął ustami jej ramienia. Jego twarda męskość wbijała się w jej pośladki. Mia drgnęła gwałtownie, słysząc jego chrapliwy oddech.
‒