Название | Gure |
---|---|
Автор произведения | Katarzyna Mirgos |
Жанр | Книги о Путешествиях |
Серия | Sulina |
Издательство | Книги о Путешествиях |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788381911184 |
– Wyobrażasz sobie? – śmiał się mój rozmówca. – Powiedział coś takiego do księdza!
O doświadczeniach związanych z piętnowaniem użycia euskary słyszałam wielokrotnie. Choć, co należy podkreślić, niektórzy mieszkańcy regionu baskijskiego twierdzą, że nigdy nie spotkali się z negatywnymi reakcjami i opinie na temat prześladowania tej mowy w czasach frankistowskich są przesadzone. Niemniej w odniesieniu do pozycji tego języka w czasie dyktatury wskazuje się na zakaz używania go w przestrzeni publicznej i jego dewaluację. Jednocześnie mówi się o tym, że nie było zabronione posługiwanie się baskijskim w sferze prywatnej oraz że w późniejszym czasie (od lat pięćdziesiątych XX wieku) podejmowano działania, których celem była promocja euskary. Jako przykład podaje się ruch tworzenia baskijskojęzycznego szkolnictwa (sieć ikastola), który wyłonił się z inicjatywy rodziców i miał za wzór podobny model kataloński. Oficjalne uznanie tegoż nastąpiło jednak dopiero po śmierci Franco. Wówczas możliwe stało się wsparcie tej inicjatywy ze strony lokalnych autonomicznych władz. Od 1978 roku w Baskijskiej Wspólnocie Autonomicznej uznaje się istnienie dwóch języków urzędowych: baskijskiego i hiszpańskiego, od 1982 zaś istnieje zapis mówiący o użyciu euskary w edukacji27.
Obecnie widoczna jest zmiana nastawienia do języka. Coraz częściej słychać go na baskijskich ulicach, coraz częściej jest przedmiotem dumy, a jego znajomość uważana jest za wartość (choćby na rynku pracy). Ojciec mojego rozmówcy z małego miasteczka w Gipuzkoa stanowczo stwierdził, że w „jego domu mówi się tylko po baskijsku”. Z kolei Mikel, pochodzący z innej prowincji, pamiętał, że gdy w telewizji pokazywano film w euskarze z napisami po hiszpańsku, jego tata zaklejał te napisy taśmą. Maider, której ojczystym językiem jest baskijski, mówi, że hiszpańskiego nauczyła się „chcąc nie chcąc, na ulicy”. Przyznaje jednocześnie, że podczas studiów na południu Hiszpanii było jej trudno przez cały czas być w hiszpańskojęzycznym środowisku, męczyło ją to, brakowało jej euskary. Spotkała się też z komentarzami dotyczącymi braku poprawności w zakresie pisania po hiszpańsku przez studentów z Kraju Basków (choć, jak zaznaczyła, „hiszpańscy studenci też robili błędy”).
Tymczasem wprowadzam się do mieszkania w małym miasteczku na baskijskim wybrzeżu, które przez najbliższe tygodnie będzie moim domem. W windzie spotykam jedną z sąsiadek, uśmiechniętą starszą panią.
– Egunon – mówię i baskijskie powitanie sprawia, że to euskara staje się odtąd językiem naszej komunikacji, odbywającej się zwykle w tym samym miejscu, w drodze pomiędzy trzecim piętrem a parterem.
Ona mówi szybko i bynajmniej nie w batua. Euskara batua to zestandaryzowany język baskijski, który został stworzony w latach sześćdziesiątych XX wieku. Dziś dominuje w mediach i edukacji, jednak przez niektórych traktowany jest jako sztuczny lub zimny (w odniesieniu do kontaktów z bliskimi), choć potrzebny. Jednak uczeń euskaltegi czy barnetegi – szkół dla dorosłych, gdzie uczy się języka baskijskiego – który posługuje się jego zestandaryzowaną formą, może przeżyć niemały szok w zetknięciu z dialektalną różnorodnością regionu baskijskiego. Różnice dotyczą wymowy, słownictwa oraz niektórych form (dzięki koleżance z Eibar poznałam słowo jata stosowane zamiast zait, właściwego dla standardu). Pamiętam rozmowę z siedemdziesięcioletnią mieszkanką prowincji Gipuzkoa – pokazując mi zdjęcia ze swojego ślubu i wskazując jedno z nich, użyła ona określenia, które zrozumiałam jako launak. Skojarzyłam je z liczbą cztery (bask. lau), jednak zdziwiło mnie, że fotografia nie przedstawiała czterech osób, lecz dwie. Dopiero po chwili zrozumiałam, że chodzi o wyraz lagunak – przyjaciele, wymawiany w ten sposób. W Orio kobiety w sklepie, prosząc o skrzydełka z kurczaka, mówiły nie hegoak, lecz hegok. Stwierdzenie „im bliżej, tym lepiej” w batua to: zenbat eta hurbilago hobeto, jednak w Otxandio w prowincji Bizkaia usłyszymy raczej: senbat ta urrau obeto, a zamiast: Neska gaztea joan da („Młoda dziewczyna poszła”), mówi się: Neska gastie dxuen da. W prowincji Bizkaia „źle” to txarto, podczas gdy w Gipuzkoa – gaizki. Euzki – mówił mój znajomy z niewielkiego miasteczka w Gipuzkoa, podczas gdy ucząc się batua, nazywałam słońce eguzki. Nazwy dni tygodnia w dialekcie biskajskim różnią się od tych ze zestandaryzowanego baskijskiego. Na przykład piątek to barixeku (zamiast osteguna), a sobota – zapatua (a nie larunbata). Czasem rozmawiając z euskaldun berri – tymi, dla których baskijski nie jest ojczystym językiem – „starzy baskijskojęzyczni” przechodzą na batua. Nie wszyscy jednak go znają, mówią więc swoją odmianą baskijskiego. Smutniej, gdy zmieniają język na hiszpański, zawstydzeni i przekonani, że posługują się „błędnym baskijskim”.
Sabino Arana, baskijski dziewiętnastowieczny nacjonalista i założyciel partii PNV, chciał chronić język baskijski przed obcymi, gdyż widział w nim rodzaj bariery przed negatywnymi wpływami zewnętrznymi. Dlatego też należało go zachować w tajemnicy, mówiący nim obcy stanowił zagrożenie. Na szczęście Baskowie nie przyjęli logiki Arany. Dziś mówienie po baskijsku przez obcokrajowca nieodmiennie wywołuje pozytywne reakcje, zdumienie i entuzjazm. A także wzruszenie. Nawet jeśli są to próby pełne błędów.
– Dziękuję, że mówisz po baskijsku – powiedziała sprzedawczyni w jednym ze sklepów (ciekawostką może być to, że w języku baskijskim nie można powiedzieć po prostu „dziękuję”, podstawowa forma to „dziękuję bardzo” – eskerrik asko).
Podczas moich podróży do Kraju Basków niezliczoną ilość razy odpowiadałam na pytanie o to, jak to się stało, że mówię w euskarze.
– Czy ty rozumiesz, co to dla nas znaczy? – zapytała mnie kiedyś Eider. I dodała: – My, Baskowie, wciąż tylko słyszymy negatywne opinie o języku baskijskim, a tu nagle ktoś chce się go uczyć.
Cudzoziemiec, który mówi po baskijsku, staje się bliski Baskom – można powiedzieć, parafrazując stwierdzenie z powieści Harkaitza Cano, które wykorzystałam w tytule tego rozdziału28. Choć zarazem jeden z moich przyjaciół dostrzega w tej postawie rodzaj kompleksu. Jak zauważa, w Madrycie nikt nie dziękuje cudzoziemcowi, a przede wszystkim imigrantowi, za mówienie po hiszpańsku, uznając to za naturalne czy wręcz obowiązkowe.
Obecnie sam wybór języka rozmowy w przypadku pierwszego kontaktu stanowi niezwykle interesujące zjawisko. Osoba dwujęzyczna bowiem musi, na podstawie sobie tylko znanych przesłanek, zadecydować o tym, który język wybrać. Sposobów i subtelnych sygnałów jest wiele, od oceny wyglądu (Julen, mieszkający na wybrzeżu w prowincji Gipuzkoa, przyznawał, że „jeśli ktoś wygląda na zamożnego, to sam mu »wychodzi« hiszpański”, z kolei mój wygląd cudzoziemki w większości wypadków sprawiał, że nawet osoby baskijskojęzyczne zwracały się do mnie po hiszpańsku) po rodzaj powitania (skoro wchodząc do sklepu, mówimy egunon, a nie buenos días, to może to stanowić wskazówkę językową dla naszego interlokutora)29. Rejestratorka w poradni zdrowia pyta mnie o język, w którym chcę rozmawiać, i wpisuje mój wybór w karcie do wiadomości lekarza. Dla przyzwyczajonego do językowej jednolitości Polaka zaskakujące