Nie chcę być tylko kochanką. Maureen Child

Читать онлайн.
Название Nie chcę być tylko kochanką
Автор произведения Maureen Child
Жанр Остросюжетные любовные романы
Серия Millionaires of Manhattan
Издательство Остросюжетные любовные романы
Год выпуска 0
isbn 978-83-276-4813-6



Скачать книгу

poza tym…

      – Dokończysz beze mnie – przerwała mu.

      Miała nadzieję, że nie słyszy nuty żalu w jej głosie.

      – Ale dlaczego? Chcesz podwyżkę? Okej. Dostaniesz.

      – Nie chodzi o pieniądze. – Nigdzie by więcej nie zarobiła. Ethan był niezwykle hojnym pracodawcą.

      Poderwał się z fotela.

      – W porządku. Podwyżka i dwa dodatkowe tygodnie urlopu.

      Wybuchnęła śmiechem. Jak na tak znakomitego szefa, był człowiekiem wybitnie mało spostrzegawczym.

      – Ja w ogóle nie korzystam z urlopu. Na co mi dwa tygodnie więcej?

      Nie chciała porzucać firmy. Nie chciała nie móc widywać Ethana. Na samą myśl o tym czuła bolesne kłucie w sercu. Ale nie miała wyboru.

      – Więc czego chcesz?

      – Mieć normalne życie.

      Osiem lat spędziła w Heart Chocolates, z czego ostatnie pięć na stanowisku asystentki szefa. Pracowała od rana do wieczora, prawie nie widywała się z rodziną, a z roślin, które miały zdobić jej kupione rok temu mieszkanie, zostały wyschnięte badyle, bo zbyt rzadko bywała w domu, aby je podlewać.

      W głębi duszy była romantyczką. Marzyła o miłości, o seksie, o założeniu rodziny, zanim będzie za późno.

      – Przecież masz! I jesteś potrzebna firmie. Oraz mnie.

      Ha! Gdyby to była prawda!

      Problem polegał na tym, że od lat kochała Ethana. Bez wzajemności. To się mogło skończyć tylko w jeden sposób: że zostanie zgorzkniałą starą panną. Musi się ratować.

      – Nie, Ethan, życie nie ogranicza się do pracy.

      – Ja nie narzekam.

      – No właśnie. Nie widzisz tego? Pracujemy od świtu do nocy, przychodzimy w weekendy, w zeszłym roku ściągnąłeś mnie ze ślubu kuzynki, żebym ci pomogła odkręcić błąd z wysyłką.

      – To było ważne.

      – Ślub Megan też. Przykro mi, klamka zapadła. Czas na zmianę.

      – Zmiana, zmiana. Nienawidzę tego słowa.

      – Zmiany nie zawsze są złe.

      – I nie zawsze dobre!

      – Wiedziałam, że moja decyzja ci się nie spodoba. Może powinnam była się wstrzymać, aż dojdziesz do siebie po sprzeczce z Gabe’em, ale… muszę odejść.

      Było jej smutno, kiedy tak stała, patrząc w zielone oczy ukochanego mężczyzny. Włosy miał lekko potargane – pewnie w trakcie kłótni przeczesywał je palcami – krawat rozluźniony i wyglądał tak seksownie, że nie mogła oderwać od niego wzroku. Co ją w nim tak bardzo pociągało? Chyba wszystko: uroda, seksapil, siła, inteligencja. Dlatego rezygnacja to jedyne wyjście.

      – Do diabła, Sadie! Wyjaśnij mi, proszę, co właściwie chcesz zmienić.

      – Moje życie. – Ponownie spojrzała mu w oczy, bezgłośnie błagając go, by dostrzegł w niej kobietę, a nie swoją pracownicę. – Wiesz, że Mike, mój brat, i Gina, jego żona, właśnie powitali na świecie swoje trzecie dziecko?

      Ethan zmarszczył czoło.

      – Co to ma do rzeczy?

      – Gina jest dwa lata ode mnie młodsza. – Sadie westchnęła zrezygnowana. – Ma trójkę dzieci, a ja cztery wyschnięte roślinki.

      – No i?

      Psiakrew! Wiedziała, że Ethan będzie próbował ją zatrzymać, że zaproponuje jej podwyżkę, awans, dłuższy urlop. Ale nie przypuszczała, że tak trudno będzie mu wytłumaczyć, co nią kieruje. Dlaczego chce odejść. Zresztą sama dopiero niedawno to odkryła.

      – Chcę mieć rodzinę. Mężczyznę, który będzie mnie kochał. – Ciebie, usłyszała w głowie szept, ale szybko go zdusiła. – Chcę mieć dzieci. Powoli zbliżam się do trzydziestki.

      – Serio? – Włożył ręce do kieszeni spodni. – O to chodzi? Że zegar biologiczny nagle zaczął tykać?

      – Nie nagle. Już od jakiegoś czasu o tym myślę. Ethan, my tu harujemy po piętnaście godzin na dobę, czasem więcej. Nawet nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłam na randce, a seksu nie uprawiałam od trzech lat.

      Zamrugał zdumiony.

      Ugryzła się w język. Za późno. Nie zamierzała mu tego mówić; wystarczy, że sama o tym wie. Jest żałosna. Miała ochotę zapaść się ze wstydu pod ziemię.

      – Kiedy jako siwa pani z kotem do towarzystwa, a za kotami nieszczególnie przepadam, będę wspominać swoje młode lata, nie chcę myśleć: O rany, ale byłam fantastyczną asystentką! Ale świetnie prowadziłam Ethanowi biuro!

      – To raczej powód do dumy, a nie rozpaczy.

      Rozdrażniona, dźgnęła go palcem w pierś.

      – Mówisz tak, bo też nie masz życia! – Podobnie jak ona, nie umawiał się na randki, wieczory spędzał w firmie. – Praca jest całym twoim światem. Poza mną i Gabe’em z nikim nie rozmawiasz. Mieszkasz w Dana Point, we wspaniałym domu, właściwie pałacu, ale rzadko w nim bywasz. Posiłki zamawiasz do firmy, jesz przy biurku, cały czas ślęczysz nad papierami. To chore!

      – Dzięki za troskę.

      Cofnęła się, dla własnego dobra. Pachniał drogą wodą kolońską. Oczy mu błyszczały. Wyglądał… kusząco. Zastanawiała się, jak wielokrotnie dotąd, jak by się zachował, gdyby rzuciła mu się na szyję. Objąłby ją? Przytulił? Zaczął całować? Czy byłby przerażony i odepchnąłby ją od siebie?

      Ponieważ złożyła wymówienie, z łatwością mogłaby to sprawdzić. Ale nie była pewna, czy chce znać odpowiedź.

      – Tu jednak nie chodzi o mnie i moje życie.

      – W pewnym sensie chodzi – odrzekła. – Jeśli zatrudnisz asystentkę, która punktualnie o piątej będzie wychodzić z pracy, wtedy sam też będziesz miał więcej wolnego czasu.

      – Dobra. Chcesz pracować od dziewiątej do siedemnastej? Zgadzam się.

      Pokręciła ze śmiechem głową.

      – Pamiętasz ślub Megan? – Wymknęła się z kościoła podczas ceremonii. Kuzynka do dziś miała o to żal. – Przykro mi. Zostanę jeszcze dwa tygodnie, żeby wdrożyć w obowiązki swoją następczynię.

      – Czyli kogo? – Skrzyżowawszy ręce na piersi, czekał na nazwisko.

      – Myślałam o Vicki z marketingu.

      – Chyba żartujesz?

      – Co ci nie pasuje?

      – Ona nuci. Bezustannie nuci.

      Fakt. Nie tylko Ethanowi to przeszkadzało. W dodatku fałszowała.

      – W takim razie Beth z księgowości.

      – O nie! Jej perfumy przyprawiają o ból głowy.

      Mogła się tego spodziewać. Będzie szukał dziury w całym i odrzucał każdą propozycję. Może był przystojny i seksowny, ale był też uparty jak osioł i przeciwny zmianom.

      – To może Rick? Pracuje u nas dwa lata. Jest dobrze zorientowany…

      Ethan zacisnął gniewnie usta.

      – Rick popiera pomysł Gabriela. Nie zamierzam się codziennie użerać ze swoim asystentem.

      – Więc