Название | Demony przeszłości. Część druga |
---|---|
Автор произведения | Diana Palmer |
Жанр | Остросюжетные любовные романы |
Серия | GWIAZDY ROMANSU |
Издательство | Остросюжетные любовные романы |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-276-4513-5 |
Bowie westchnął ciężko i zapalił papierosa. Ostatnio wydawało się, że niemal bez przerwy pali.
– Przepraszam. To fakt, że zamierzałem sprawdzić go i wyrzucić stąd, ale nie zrobiłbym tego po cichu.
– Chciałabym w to wierzyć, ale wiem, jak ci zależy na ziemi i Casa Rio. Twój ojciec wpoił ci przesadne przywiązanie do naszej spuścizny.
– Na swój sposób o ciebie też się troszczę, mimo że Gaby i Courtland są u ciebie na pierwszym miejscu.
– Co się stało, to się nie odstanie, prawda? – Aggie zignorowała oskarżycielski wyraz oczu syna. – Nie mogę się cofnąć w czasie i naprawić szkody, jakie wyrządziłam, podobnie jak ty. Może gdybym trochę bardziej troszczyła się o ciebie, nie miałbyś nic przeciwko obecności innego mężczyzny. Cóż, nie ma to już znaczenia. Zrobiłeś to, co sobie założyłeś. Ned wyjechał, a jest zbyt dumny, aby wrócić po tym, w jaki sposób go odprawiłam.
– To mogło być tylko zauroczenie – zauważył Bowie.
– Takie jak Gaby w stosunku do ciebie? – spytała kpiąco Aggie i odnotowała w myślach, że strzał był celny. – Ona jest po raz pierwszy zadurzona i akurat w tobie, a ty jedynie jej silnie pożądasz.
– Nie będziemy rozmawiać o moich uczuciach. – Bowie zwęził oczy.
– Jak moglibyśmy, skoro nawet nie przyznajesz się do ich istnienia? – spytała wyzywająco Aggie. – Jak tylko Gaby odkryje, co tobą powoduje, jej uczucie do ciebie umrze nagłą śmiercią. A wtedy może w końcu pojmiesz moją obecną sytuację, zrozumiesz, iż utrata Neda mnie zdruzgotała. Może nawet będę ci współczuć, jak do tego dojdzie.
– Nie potrzebuję twojej cholernej litości – rzucił Bowie. – Nie sądzę, bym kochał.
– Tak przypuszczałam. Nie lekceważ jej, mój drogi. Gaby nie jest głupia, przeciwnie. Przez cały czas wiedziałeś, co zamierzam, prawda?
– Miałem pewne podejrzenia – przyznał Bowie.
– I są one uzasadnione – stwierdziła Aggie. – Jestem zmęczona rolą pionka w twojej grze. Dziś rano rozmawiałam z adwokatem w Tucson. Wybieram się na długie wakacje, a zanim wyjadę, zamierzam przepisać Casa Rio na ciebie i Gaby, z jedną niewielką zmianą w stosunku do decyzji twojego ojca – dodała z chłodnym uśmiechem. – Gaby dostanie pięćdziesiąt jeden procent udziałów, a ty czterdzieści dziewięć. Jeśli rozpętacie wojnę w sprawie inwestycji Bio-Ag, Gaby zwycięży. Przemyśl to sobie. – Z tymi słowami Aggie wstała i wyszła z pokoju.
Bowie nie posiadał się ze złości. Chociaż spodziewał się takiej decyzji matki, to dobiła go świadomość, iż klamka zapadła. Poza tym zmusiła go, aby przyznał się do motywów, które kierują jego postępowaniem, a nie był z nich szczególnie zadowolony. Było coś jeszcze.
Nie chodziło tylko o Casa Rio. Gaby wyzwoliła w nim czułość i instynkt opiekuńczy. Wzbudziła w nim pożądanie, to prawda, ale odmienne od tego, jakie do tej pory znał. Ponadto zapragnął mieć z nią dzieci i stworzyć kochającą się rodzinę. Nie mógł tego wyjawić matce. Nie chciał okazać, że po raz pierwszy w życiu stał się człowiekiem wrażliwym.
Gaby schodziła w dół akurat wtedy, kiedy Aggie udawała się na piętro. Zatrzymała się i obwieściła:
– Właśnie podarowałam ci pakiet kontrolny w Casa Rio. Jadę do Tucson podpisać dokumenty, a potem do Nassau na kilka tygodni. Wciąż mam pieniądze, które przed śmiercią zostawił mi Copeland, a także trochę własnych. Jestem zmęczona ciągłym wtrącaniem się Bowiego w moje życie. Wybacz, że trochę ci skomplikowałam sytuację.
Gaby wpadła w popłoch. Teraz już się nie dowie, czy Bowiemu zależy na niej, czy na Casa Rio. Miał obsesję na punkcie ziemi oraz dziedzictwa. Rano się jej oświadczył. Czy wówczas podejrzewał, co zamierza zrobić Aggie? Tak dobrze znał się na ludziach.
– To z powodu Neda, prawda? – zapytała. – Bowie przyczynił się do waszego rozstania.
– Myślisz, że wyrównałam z nim rachunki? – spytała z westchnieniem Aggie. – Czy ja wiem? Może i tak. Cierpię tak, jak nie cierpiałam od śmierci Copelanda, a Bowie jest temu przynajmniej w części winien. Muszę wyjechać. Chcę, żeby zostawiono mnie w spokoju. Obecnie wolę być sama. – Łzy napłynęły jej do oczu. – Przepraszam.
– Ależ nie masz za co przepraszać – zapewniła ją Gaby.
– Czyżby? – Aggie spojrzała przybranej córce w oczy. – Jesteś zakochana w Bowiem.
Rano Gaby dała Bowiemu do zrozumienia, że może zdoła go pokochać, ale nie przyznała, iż to już się stało. A jednak to prawda, pomyślała zdumiona. Czy w innym przypadku pozwoliłaby, żeby zaniósł ją do swojego pokoju? Czy bez słowa protestu spałaby przy nim przez całą noc?
– Tak – przyznała.
Aggie pocałowała ją w policzek i powiedziała:
– Może ci się powiedzie. Jeśli ci na nim zależy, postaraj się go przekonać, że ziemia, nawet odziedziczona po przodkach, nie jest tak ważna jak ludzie.
– Spróbuję. A co z tobą?
– Jak wspomniałam, pojadę do Nassau i zamieszkam u przyjaciół. Nie wiem, co potem. Potrzebuję trochę czasu, żeby zapomnieć o Nedzie. – Głos się jej załamał i w oczach znowu pojawiły się łzy. – Och, to tak bardzo boli!
W tym momencie Gaby pomyślała, że jest zakochana w mężczyźnie, który być może potrzebuje jej tylko po to, aby zachować w swoich rękach ziemię, która z urodzenia powinna do niego należeć. Ta myśl była nie do zniesienia.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
To był najdłuższy tydzień w życiu Gaby, mimo że na dobre zaczął się w środę. Po przyjęciu oferty pracy w „Lassiter Citizen” zgromadziła wszystkie informacje, jakie udało się jej zebrać, związane z projektowana inwestycją Bio-Ag, w tym wywiady z ludźmi zajmującymi się ochroną środowiska i materiałami, które otrzymała od pana Barry’ego, Lopezów i pana Samuelsa, prezesa Bio-Ag. Następnie przystąpiła do pisania artykułu, a kiego go skończyła, uznała, że jest w miarę neutralny, a zarazem uczciwie prezentuje stanowiska obu stron w tej drażliwej sprawie.
Starała się być jak najbardziej obiektywna, mimo to ostatecznie stanowisko Bio-Ag zostało przedstawione nieco bardziej przychylnie niż oponentów projektu tej firmy. Skrzywiła się na myśl o reakcji Bowiego na tę publikację. Nie będzie zadowolony – to pewne.
Nie zamierzała wyrażać w artykule własnych poglądów, a jedynie przedstawić racje obu przeciwstawnych stron. To, czego dowiedziała się o projekcie, wzmogło jej ciekawość. Jednocześnie podejrzewała, że inwestorzy z premedytacją zatajają swoje zamiary, co wzbudziło jej niepokój.
Z szacunkiem odnosiła się do farmerów i zdawała sobie sprawę z wagi rolnictwa, zwłaszcza że bardzo mały procent populacji pracował na wyżywienie reszty. Nie byłoby rozsądne występowanie przeciwko projektowi zagospodarowania ziemi pod uprawy. Z drugiej strony, a wielkoobszarowe rolnictwo pochłaniało dużo wody i powodowało obniżanie się poziomu wód gruntowych. Czy uprawnione jest przedkładanie produkcji rolniczej nad konieczność zapewnienia ludności wody do picia i codziennego funkcjonowania? Nie można jednak zapominać, że Bio-Ag stworzyłoby tak poszukiwane przez miejscowa ludność nowe miejsca pracy.
Im dłużej zastanawiała się nad planami Bio-Ag, tym pojawiało się więcej wątpliwości. Istniała możliwość, że za projektem