Tytuł oryginału:
GOOD OMENS
Copyright © 1990 by Terry Pratchett & Neil Gaiman
All rights reserved
Adaptacja projektu okładki:
Ewa Wójcik
Ilustracja na okładce:
Copyright Amazon Content Services LLC
Redakcja:
Dorota Malinowska
Korekta:
Teresa Pajdzińska
ISBN 978-83-8169-675-3
Warszawa 2019
Wydawca:
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
Opowiadanie o pewnych zdarzeniach z ostatnich jedenastu lat historii ludzkości oparte na solidnej podstawie, co niebawem zostanie wykazane.
Przistoynych i akuratnych profecyi Agnes Nutter zebranych, zredagowanych i opatrzonych wielce pouczającymi przypisami, tudzież naukami dla mądrych tego świata przez Neila Gaimana i Terry’ego Pratchetta.
Bóg (Bóg)
Metatron (głos Boga)
Azirafal (anioł i antykwariusz na pół etatu)
Szatan (anioł upadły, Wielki Adwersarz)
Belzebub (anioł równie upadły, książę, następca tronu Piekieł)
Hastur (upadły anioł, książę Piekieł)
Ligur (także upadły anioł i książę Piekieł)
Crowley (anioł, który może nie upadł, lecz zsunął się odrobinę za nisko)
ŚMIERĆ (Śmierć)
Wojna (Wojna)
Głód (Głód)
Powietrze (Powietrze, przeważnie morowe)
Nie-Cudzołóż Pulsifer (tropiciel wiedźm)
Agnes Nutter (prorokini)
Newton Pulsifer (referent działu płac i szeregowy tropiciel wiedźm)
Anathema Device (okultystka praktykująca i profesjonalna spadkobierczyni)
Shadwell (sierżant, tropiciel wiedźm)
Madame Tracy (Podmalowana Jezebel [przyjmuje rano oraz w czwartki po telefonicznym uzgodnieniu] i medium)
Siostra Mary Złotousta (czarna zakonnica według reguły św. Berylii)
Mr Young (ojciec)
Mr Tyler (prezes Stowarzyszenia Rezydentów)
Posłaniec
Adam (Antychryst)
Pepper (dziewczynka)
Wensleydale (chłopiec)
Brian (chłopiec)
Chór Tybetańczyków, Obcych, Amerykanów, Atlantów oraz innych rzadkich a dziwacznych stworów dni ostatnich
a także
Pies (diaboliczne psisko i postrach okolicznych kotów)
NA POCZĄTKU…
Dzień był piękny.
Jak wszystkie do tej pory. Upłynęło ich aż siedem, a przy tym nikt jeszcze nie wymyślił deszczu. Niestety na wschód od Edenu już zbierały się chmury zwiastujące nadejście pierwszej prawdziwej burzy z piorunami.
Anioł – Strażnik Bramy Wschodniej rozpiął skrzydła nad głową, chroniąc włosy przed przybierającym na sile deszczem.
– Przepraszam, ale nie dosłyszałem. Czy zechciałbyś powtórzyć? – zaproponował wężowi.
– Mówiłem, że i ten ostatni też na nic. Klops. Klapa.
– Ach tak… – mruknął anioł imieniem Azirafal.
– Moim skromnym zdaniem, trochę przedobrzyliście – ciągnął wąż. – Wiesz, chodzi o ten pierwszy raz, no, pierwsza przepustka… etc. Swoją drogą zupełnie nie rozumiem, co też może być złego w tym, że ktoś chce poznać różnicę między dobrem i złem.
– Musi coś być… Na pewno coś jest… – odparł Azirafal tonem niedwuznacznie wskazującym, iż on sam nie ma bladego pojęcia, co może być złego w chęci poznania, ba, że sprawa ta wyraźnie go niepokoi. – W przeciwnym razie ty wcale nie byłbyś w to zamieszany.
– Powiedzieli mi tylko: Zrób trochę bigosu, tam… wiesz… – wyznał wąż, znany też pod nazwiskiem Crowley, które, notabene, planował zmienić w niedalekiej przyszłości. Crowley zupełnie do niego nie pasowało.
– Tak, z tym, że ty jesteś diabłem. Sam nie wiem, czy ty w ogóle potrafisz zrobić coś dobrego. Masz a priori podłą naturę. I to nie jest żadna osobista insynuacja.
– Muszę jednak przyznać, że czasem przesadzacie z pantomimą w jasełkach – odparł Crowley. – Po co wskazywać paluchem na Drzewo z tabliczką „Nie dotykać eksponatów”. To trochę niedelikatne, prawda? A nie prościej przeflancować DRZEWO na jakąś, bo ja wiem, niedostępną wyspę albo tam, gdzie nawet diabeł nie mówi „dobranoc”, bo za daleko? Czasem zastanawiam się, o co JEMU naprawdę chodzi.
– Daruj sobie spekulacje. Nie wysilaj się na poznanie niepoznawalnego, bo to może być niezdrowe. Ja na ten przykład powtarzam sobie, że jest DOBRO i jest ZŁO. Jeśli czynisz zło, gdy nakazano ci czynić dobro, zasługujesz na karę, hę?
Zapadło kłopotliwe milczenie. Rozmówcy patrzyli w zamyśleniu, jak pierwsze większe krople deszczu nabijają pierwsze guzy pierwszym kwiatom. Ciszę przerwał Crowley.
– Nie miałeś przy sobie ognistego miecza?
– No… jakby to powiedzieć… – zaczął anioł z miną przyłapanego na gorącym uczynku.
– Nie miałeś, zgadza się? – powtórzył z naciskiem Crowley. – A taki