Название | Morawiecki i jego tajemnice |
---|---|
Автор произведения | Tomasz Piątek |
Жанр | Документальная литература |
Серия | #ArbitrorFakty |
Издательство | Документальная литература |
Год выпуска | 0 |
isbn | 978-83-66095-13-7 |
– Po rozmowie z Falentą Kostrzewski wziął od niego namiary. W kierownictwie postanowiono, że Falentę trzeba sprawdzić – opowiada informator «Wyborczej», który w tym czasie był blisko Mariusza Kamińskiego, wtedy b. szefa CBA, wiceprezesa i posła PiS-u, dzisiaj koordynatora ds. służb specjalnych. Jak twierdzi nasz rozmówca, zadanie sprawdzenia Falenty powierzono zaufanym ludziom: Ernestowi Bejdzie i Martinowi Bożkowi. W 2006 r., podczas pierwszych rządów PiS, byli w CBA. Ze służby odeszli w 2009 r. razem z Kamińskim. PiS zatrudnił ich w swoich strukturach, Bożek pracował też w biurze poselskim Kamińskiego i był ekspertem PiS-u w sejmowej speckomisji. Bejda był prawnikiem spółki Srebrna zarządzającej nieruchomościami, które partia przejęła w latach 90.
Bejda i Bożek mają świetne kontakty z agentami CBA, którzy są wierni Kamińskiemu lub po prostu zabezpieczają się na wypadek odzyskania władzy przez PiS. Ich matecznikiem jest delegatura CBA we Wrocławiu. Tym łatwiej zweryfikować Falentę, bo biznesmen swoją działalność koncentruje na Dolnym Śląsku. Funkcjonariusze Norbert Loba, Ernest Sworowski, Przemysław Kwiecień i Artur Chudziński mieli spotkać się z Bejdą i wyjawić mu, że Falenta od lat jest współpracownikiem służb. CBA przejęło go od ABW. Jako OZI (osobowe źródło informacji) o kryptonimie «Prefekt» regularnie spotykał się ze Sworowskim i Kwietniem. Agenci potwierdzają Bejdzie, że Falenta wspominał im o nagraniach. […] Od tego momentu «CBA Kamińskiego» przejmuje Falentę. Według naszych informatorów w trójkącie Falenta – Bejda – wrocławska delegatura CBA powstaje plan, by pierwsze podsłuchy opublikować na łamach tygodnika «Wprost». Zaniesie je Piotr Nisztor, dziennikarz znający Falentę od wielu lat. Redakcja nie będzie miała wiedzy o pochodzeniu nagrań ani o współpracy Falenty ze służbami. Dlaczego «Wprost»? Bo publikacja w mediach kojarzonych z PiS («w Sieci» czy «Gazecie Polskiej») nie przyniosłaby takiego efektu. Kolejne podsłuchy, gdy afera nabierze już wiarygodności, miał przejąć tygodnik «Do Rzeczy»”99.
TAŚMY I ICH TUBY
„Wprost” i „Do Rzeczy” nagłaśniają nagrania. Czym jest firma PMPG SA, właściciel obu tygodników? Związek Przemysłowy Donbasu między Lisieckim a Usmanowem. Szarpanie flagi Ukrainy. Rosja po Lizbonę, czyli wywiad z ideologiem Kremla. Przeklejanie artykułów z Russia Today. W „Do Rzeczy” więcej Morawieckiego niż Tuska i… Szydło
Wszystko to składa się w logiczną całość. Rosjanie z Szustkowskim i Falentą przy pomocy Misiaka uzyskaliby taśmy, aby sprezentować je PiS i polskim mediom.
Przy okazji trzeba zapytać, czy Kreml nie kontrolował operacji również na tym ostatnim etapie. Czy Rosjanie mogli wpływać na nagłośnienie taśm przez polską prasę?
Akurat wspomniane tygodniki – „Wprost” i „Do Rzeczy”, które zrobiły wszystko, żeby upublicznić i nagłośnić nielegalne nagrania Falenty – należą do firmy PMPG SA. Jej prezesem100 i głównym udziałowcem101 jest Michał Lisiecki, który posiada 59,97 proc. akcji spółki (zatem ją kontroluje). Mało kto jednak pamięta, że firma PMPG SA do 2006 r. nazywała się Arksteel SA, a jej głównym akcjonariuszem był wówczas… wschodnioukraiński Związek Przemysłowy Donbasu.
Czym był Związek Przemysłowy Donbasu? Wielką postsowiecką korporacją. Gdy korporacja ta pozwoliła Lisieckiemu przejąć firmę PMPG SA, prowadziła rozmowy na temat połączenia z rosyjskim koncernem Metalloinvest102. W 2010 r. Metalloinvest i inny rosyjski koncern, Evraz Group, wspólnie wykupiły pakiet kontrolny (bezwzględną większość udziałów) w Związku Przemysłowym Donbasu103. Do kogo należy Metalloinvest? Do… Aliszera Usmanowa. Na wszelki przypadek przypomnę, kim jest Usmanow. To drugi z najbogatszych oligarchów sołncewskiej mafii, protektor Andrieja Skocza i Lwa Kwietnoja, których kompanem jest Robert Szustkowski.
W 2006 r. Związek Przemysłowy Donbasu rozpoczynał wstępne rozmowy z Usmanowem – i w tym samym czasie zrezygnował ze swojej polskiej firmy Arksteel SA. Przejął ją wtedy Michał Lisiecki, a dokładnie jego spółka Point Group. Następnie Lisiecki przyłączył Point Group do Arksteel SA104.
Te zmiany odbyły się w niejasnych okolicznościach. Obserwatorzy zastanawiali się, po co przemysłowcom z Donbasu taka spółka, skoro – jak się zdaje – przez dłuższy czas niewiele z nią robili. Potem nagle z niej wyszli, pozwalając ją przejąć Lisieckiemu.
Tak się składa, że jeden ze współpracowników „Do Rzeczy” i „Wprost”, bloger społecznościowy Matthew Tyrmand, wytoczył mi proces cywilny, który trwa od kilku lat. Przyczyną był artykuł, w którym napisałem m.in. o związkach Lisieckiego z postsowieckim Wschodem (co pośrednio miałoby urazić Tyrmanda jako współpracownika Lisieckiego). Dzięki temu, że Tyrmand mnie pozwał, mogłem powołać na świadka Michała Lisieckiego. Miałem nadzieję, że przy tej okazji uzyskam od niego odpowiedzi na kilka pytań. Przede wszystkim chciałem się dowiedzieć, w jaki sposób Lisiecki przejął firmę PMPG SA, która wcześniej pod nazwą Arksteel SA należała do przemysłowców z Donbasu. Wyczerpujących wyjaśnień w tej kwestii jednak nie uzyskałem. Dowiedziałem się tylko, że pełną wiedzę o sprawie mają… prawnicy Lisieckiego. Jak wiadomo, odsyłanie kogoś do prawników po odpowiedź zazwyczaj wiąże się z chęcią zatajenia informacji. Prawników trudno ciągnąć za język, bo obowiązuje ich tajemnica zawodowa.
Oddajmy jednak sprawiedliwość Lisieckiemu: on przynajmniej stawił się w sądzie. Na świadka wezwałem też Jarosława Pachowskiego, drugiego głównego akcjonariusza PMPG SA (obecnie posiada 6,46 proc. akcji)105. Niektóre prawicowe media zarzucają mu postkomunistyczne i kremlowskie koneksje106. W moich publikacjach wspominałem o tych zarzutach. Zatem Pachowski mógł się spodziewać, że na sali sądowej zapytam go o ich ewentualną prawdziwość. Dwukrotnie nie stawił się na rozprawie, ryzykując grzywnę.
Na szczęście media wydawane przez PMPG SA, dawniej Arksteel SA, są mniej powściągliwe niż Lisiecki i Pachowski. Ich publikacje dostarczają całkiem jasnych przesłanek dotyczących ewentualnego stosunku firmy do Kremla i jego wpływów. Oto zestawienie najbardziej wyrazistych faktów:
● w 2013 r. redaktor naczelny „Do Rzeczy” Paweł Lisicki opublikował artykuł wstępny pt. Siła kobiecych paznokci, w którym poparł prześladowanie rosyjskich gejów przez Putina (kremlowskie prawo karzące ich grzywną lub aresztem za okazywanie swej orientacji redaktor Lisicki nazwał107 „ustawą słuszną, rozsądną i godną naśladowania”);
● w 2014 r. „Do Rzeczy” opublikowało na okładce zdjęcie pisarza Waldemara Łysiaka108 szarpiącego flagę Ukrainy i oddzierającego ją od flagi polskiej;
● w 2016 r. „Do Rzeczy” opublikowało wywiad z kremlowskim ideologiem Aleksandrem Duginem109, który od lat snuje wizje rosyjskiej dominacji w całej Europie aż po Lizbonę (tym razem na okładce „Do Rzeczy” znalazło się zdjęcie Dugina);
● przez ostatnie lata „Do Rzeczy” publikowało liczne artykuły różnych autorów, które współbrzmiały z propagandą Kremla (np. Rafał Ziemkiewicz
99
W. Czuchnowski,
100
Kim jesteśmy, Pmpg.pl, <http://pmpg.pl/pl/press/website/o-spolce/kim-jestesmy>, dostęp: 11 kwietnia 2019.
101
Akcjonariat, Pmpg.pl, <http://ir.pmpg.pl/pl/ir/relacje-inwestorskie/o_pmpg/akcjonariat>, dostęp: 11 kwietnia 2019.
102
J. Malczyk,
103
104
105
<http://ir.pmpg.pl/pl/ir/relacje-inwestorskie/o_pmpg/akcjonariat>
106
<https://gf24.pl/wydarzenia/item/185-wspolwlasciciel-wprost-i-do-rzeczy-w-sieci-sb>
107
P. Lisicki,
108
Łysiak a sprawa ukraińska, Dorzeczy.pl, 14 września 2014, <https://tygodnik.dorzeczy.pl/4225/nr-38-Lysiak-asprawa-ukrainska.html>.
109
A. Dugin, M. Pieczyński,