„Naciągnięte” Elżbiety Turlej to podróż w głąb świata, który znamy ze zdjęć w kolorowych magazynach, Instagramu czy programów reality show. Reporterka „Newsweeka” wchodzi tam, gdzie nie ma fleszy i przeciętnym śmiertelnikom wstęp wzbroniony. Rozmawia z gwiazdami, ale też z odpowiedzialnymi za wygląd celebrytek specjalistami medycyny estetycznej. Odwiedza popularny wśród kobiet sukcesu oddział detoksykacji z leków uspokajających i nasennych, sprawdza, jak naprawdę wygląda rodzinny wypoczynek w zachwalanym przez instamatki pierwszym w Polsce luksusowym SPA dla dzieci. Aby zrozumieć, jak tworzy się współczesny ideał piękna, wchodzi na ścianki, rozmawia z fotografami gwiazd i ich retuszerami. W swojej podróży przez świat piękna i sukcesu rozmawia również z przeciętnymi Polkami, które dały się naciągnąć i skrzywdzić współczesnym guru: domorosłym specjalistom medycyny estetycznej, samozwańczym dietetykom, trenerom czy terapeutom. Na każdym etapie swojej podróży pokazuje braki w regulacjach prawnych dotyczących rynku beauty, ale też przerażającą ufność i bierność współczesnych Polek, które uwierzyły, że tylko piękne będą szczęśliwe. Wciągająca, ale też przerażająca to podróż. Reporterka i reportażystka Elżbieta Turlej w mediach pracuje od 1992 roku. W tygodnikach regionalnych w Siedlcach i Zamościu opisywała początki społeczeństwa obywatelskiego. W dziennikach m.in. „Sztandar Młodych”, „Życie Warszawy” i „Super Express” badała rosnący puls życia Polaków. Jako szefowa działu reportażu w „Świecie Kobiety” opisywała świat celebrytek, ale też wzorujących się na nich przeciętnych Polek. W tygodnikach opiniotwórczych „Polityka” i „Newsweek” najchętniej przygląda się nowym trendom i zmianom w relacjach międzyludzkich. O tym była jej ostatnia książka reporterska pt. „Love. Inne historie miłosne”. O tym też zamierza napisać kolejne, bo jak mówi: to, co najciekawsze, dzieje się między ludźmi.
Nowa książka autora nagrodzonej Pulitzerem „Detroit. Sekcja zwłok Ameryki”! Charlie LeDuff, ekscentryczny amerykański dziennikarz, wraz z ekipą telewizyjną rusza w podróż po Stanach Zjednoczonych, oddając głos tym, których na co dzień nikt nie chce słuchać. Biali mężczyźni ciężko pracujący przy wydobyciu ropy, meksykańscy imigranci docierający do USA wpław przez Rio Grande, czarnoskórzy mieszkańcy Baltimore i Detroit żyjący na marginesie społeczeństwa, samotne matki płacące krocie za wodę niezdatną do picia i wielu innych, których poza LeDuffem wysłuchała tylko urna wyborcza. Ostatnie wybory prezydenckie w USA nie należały do elit z Nowego Jorku, Los Angeles czy Waszyngtonu. Należały do ludzi, jak pisze autor, mieszkających w samym butwiejącym środku, w miejscu, którego nie widać z gabinetów na obu wybrzeżach ani z drapaczy chmur, gdzie ulokowały się medialne elity. Te wybory nie należały do garniturów. Należały do flaneli. LeDuff nie przebiera w środkach i przekraczając niejedną granicę, obnaża to, co w polityce najgorsze – łapówkarstwo, bezczelność, oderwanie od rzeczywistości i bezkarność. Pokazuje też ignorancję mediów, które zamiast pochylać się nad najsłabszym, poklepują po plecach najsilniejszych. A więc, Panie i Panowie, zapraszamy! Przed wami niespotykany pokaz pychy, arogancji i głupoty. Degrengolada, cyrk na kółkach, burdel, kipisz… Krótko mówiąc – prawdziwy shitshow!