To jest Vandam. Mówią na niego Vandam, bo tak jak ten aktor, umie zrobić dwieście pompek. Nie jest naziolem, serio, tylko prawdziwym facetem, nie półfacetem, ostatnim prawdziwym Czechem. Lubi starą dobrą pracę ręczną. Adolf Hitler uratował mu życie. Myślisz, że wiesz, co to czeski humor? Cały świat kocha czeskie piwo i czeski humor! Myślisz, że wszędzie wojna, a w Czechach ciepełko, knedliki, pokój i spokój? Spoko.
W najnowszej powieści Jaroslava Rudiša jak uparty refren powracają kapitalizm, komunizm, miłość i wolność.
„Wygrać nie mogą wszyscy. Ale wszyscy mogą przegrać” – Jaroslav Rudiš przeważnie pisze właśnie o tym. Tyle, że teraz wpadł w furię. Powieść ułożył jak manifest. O kapitalizmie, komunizmie, miłości – owszem, czułości – no, powiedzmy. Z bohaterem Samo Zło. Jak zawsze błyskotliwy, bardziej niż zwykle przewrotny, ciągle chwilami zabawny. Wkurzony. Totalnie zaskakujący.
/Aleksandra Boćkowska/
Pomiędzy ziemią a niebem, w hotelu – cudzie architektury na szczycie góry Ještěd, nad Libercem rozgrywa się akcja powieści nad chmurami. Fleischman, trzydziestolatek bez imienia, cierpi na specyficzną przypadłość: niemożność osiągnięcia czegokolwiek. W zasadzie nic go nie wyróżnia. Nigdzie nie był, niczego nie dokonał. Podczas wizyt u psychologa usiłuje przeanalizować swoje życie, choć zdecydowanie lepiej rozumie pogodę, która według niego rządzi światem. Obserwując niebo z tego niezwykłego szczytu zrozumie, że jedyna droga do szczęścia wiedzie przez chmury…
Grandhotel nawiązuje do najlepszych tradycji czeskiej literatury – twórczości Bohumila Hrabala i Josefa Škvoreckiego. W oryginalny sposób łączy lekkość stylu, humor i anegdotyczność narracji z trudną tematyką dwudziestowiecznej historii środkowoeuropejskiej. Autor nie waha się dotknąć czeskiego tabu wypędzenia Niemców Sudeckich po II wojnie światowej. Ukazuje też ostatnie przemiany ustrojowe i nową rzeczywistość, w której niekoniecznie każdy potrafi znaleźć swoje miejsce. Książka otrzymała w 2007 r. Nagrodę Czytelników w prestiżowym konkursie Magnesia Litera.