Название | Europa in Flagranti |
---|---|
Автор произведения | Stanisław Cat-Mackiewicz |
Жанр | Очерки |
Серия | Pisma Wybrane |
Издательство | Очерки |
Год выпуска | 0 |
isbn | 9788324218639 |
© Copyright by Aleksandra Niemczyk and Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 2012
© Copyright for Piękna epoka Stanisława Cata-Mackiewicza by Janusz Mierzwa and Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych UNIVERSITAS, Kraków 2012
ISBN 978-83-242-1864-9
Opracowano na podstawie wydania:
Stanisław Mackiewicz Cat, Europa in flagranti, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 2000.
Wykorzystano karykatury z przełomu XIX i XX w. z brytyjskiego czasopisma „Punch” oraz amerykańskich „New York Herald” i „Harper’s Weekly”. W książce zachowano styl Autora, uwspółcześniając jedynie pisownię i ortografię. Wyróżnienia w tekście są oryginalne. Przypisy i uwagi w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji niniejszego wydania.
Opracowanie redakcyjne
Jan Sadkiewicz
Projekt okładki i stron tytułowych
Ewa Gray
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
Boerowie
I
Kiedy się zaczyna i kiedy się kończy wiek XIX? Moim zdaniem zaczyna się w roku 1815 przez zbudowanie nowej Europy, porewolucyjnej i ponapoleońskiej, i trwa do roku 1917, do wybuchu rewolucji rosyjskiej, która zmienia oblicze świata. Ale można także uważać rok 1900 za ostatni rok wieku XIX, ponieważ wtedy skończyły się wojny kolonialne, z których Europa wychodziła zwycięsko. Rok 1900 jest zenitem potęgi europejskiego kontynentu. Odtąd Europa będzie przegrywać i ustępować. Stąd jest to jednak krawędź fascynująca.
Czy rok 1900 należy do wieku XIX czy XX? Wilhelm II, ówczesny cesarz niemiecki i król pruski, zdecydował kategorycznie i bezapelacyjnie, że do XX. Temu się jednak przeciwstawił papież Leon XIII, który w większej zgodzie z tradycją twierdził, że to jest ostatni rok wieku XIX. Współczesnych bawił ten spór między dwoma władcami. Polacy oczywiście wydrwiwali poglądy Wilhelma – należało to do patriotyzmu.
Paryż był wówczas niekwestionowaną stolicą świata. Któraż zresztą metropolia mogła się z nim równać: Londyn – miasto brzydoty, Berlin – miasto koszar i nudy, młodziutki Nowy Jork? W Paryżu nad wszystkimi aktualnościami górowała Wystawa Powszechna otwarta 14 kwietnia 1900 roku. Przesłaniała ona wszystko, nawet antysemityzm. Bo w tym roku Francja właśnie zajmowała się antysemityzmem, który później w zupełnie innych wymiarach wybuchnie zrazu w Rosji i poniekąd w Polsce, a później ubierze się w skrzydła światowego koszmaru w hitlerowskich Niemczech. We Francji 1900 roku antysemityzm jest raczej zabawny: rozruchy czy wybryki antysemickie mają śmiech w swoim repertuarze. Ale i antysemityzm, i antyklerykalizm francuski cichną w tym roku ze względu na Wystawę Powszechną, którą odwiedza tyle głów koronowanych. „Francuzi strasznie lubią monarchów” – mówi wtedy Lew Tołstoj. Toteż antysemityzm i antyklerykalizm cichną jak dzieci, które się kłócą, a którym mamusia powiada: „Dzieci, spokój, goście przyjeżdżają”.
Wreszcie chciałbym powiedzieć czytelnikowi, co następuje:
Przyjacielu, jeśli nie lubisz innych poglądów historycznych niż te, do których się przyzwyczaiłeś, proszę Cię, nie czytaj moich książek!
II
Od 11 października 1899 roku toczy się wojna Anglii z Boerami, to jest z dwiema republikami: Transwalu i Oranii. Są to państwa rolnicze. Anglicy chcą zagarnąć terytoria Boerów ze względu na bogactwa kopalniane: złoto i diamenty. Czołową osobistością rządu brytyjskiego jest Joe Chamberlain, którego programem jest angielski imperializm; głównym motorem wojny z Boerami jest Cecil Rhodes, polityk południowoafrykański. Prezydentem Transwalu jest Paweł Kruger, staruszek, urodzony w 1825 roku, który już po raz czwarty wybrany był na prezydenta. Na czele republiki Orania stoi pan Steyn.
Boerowie są pochodzenia holenderskiego i mówią dialektem holenderskim. „Rodzice moi byli chłopi i ja byłem chłopem przez całe życie” – pisze Kruger w swoich wspomnieniach, z których dowiadujemy się także, że ci rodzice chłopi mieli trzydzieści tysięcy baranów, a on sam, Kruger, polował od dzieciństwa i miał na swoim rachunku czterdzieści zabitych słoni, lwy, nosorożce i hipopotamy.
Natomiast znawcą literatury Kruger nie był. Dowiadujemy się od niego, że przez całe życie przeczytał tylko jedną książkę. To niewiele, lecz książką tą była Biblia – i Kruger, kiedy przemawiał, ciągle cytował i powtarzał różne zdania z Pisma Świętego, a więc umiał zużytkować to, co przeczytał.
Wojna Anglii z Boerami była niewątpliwie wojną kolonialną, ostatnią zaborczą i zdobywczą wyprawą angielską. Była to jednak nietypowa wojna kolonialna. Imperium Brytyjskie nie wysłało przeciwko Boerom pułków hinduskich czy sudańskich, czy Kafrów. Przeciwko białym Afrykanerom mieli walczyć tylko członkowie białej rasy. Murzyński król Lekuku zaofiarował swoje usługi i swoich wojowników. Podziękowano mu i poradzono, aby spokojnie pozostał w domu.
Boer – to brzmi sympatycznie. Wtedy cały świat kochał tych Boerów wojujących z najsilniejszym wówczas państwem świata, liczącym czterysta milionów ludności, podczas kiedy Boerów było tylko trzysta tysięcy. Potem wyraz „Boer” zamieniliśmy wyrazem „Bur”. Dziś ci dawni legendarno-bohaterscy Boerowie to właśnie rządcy Republiki Południowej Afryki, stosujący politykę rasistowską wobec Murzynów wbrew opinii całego świata, która w tej sprawie opowiedziała się za niepodległością państw murzyńskich i całkowitym równouprawnieniem rasy czarnej. Nikomu do głowy w 1900 roku przyjść nie mogło, że Boerowie staną się na świecie tak bardzo niepopularni.
Wtedy kochano Boerów i podziwiano ich nierówną i wspaniałą walkę w obronie niepodległości. Ameryka, Francja, Niemcy, Rosja – wszyscy opowiadali się za Boerami, i to zarówno partie lewicowe, jak i sfery zachowawcze. W tym ogólnym uniesieniu było coś z tych sympatii, które otaczały sprawę polską podczas naszych powstań w 1830 i 1863 roku – występowano w obronie narodu słabszego, broniącego swych praw do życia. Te ogólne sympatie zarówno do Polski w środku wieku XIX, jak do Boerów przy jego końcu pomogły zarówno nam, jak i im dokładnie tyle, ile umarłemu pomaga kadzidło.
Ale sympatie i uczucia były jak najpowszechniejsze. W czasie Wystawy Paryskiej w 1900 roku wybuchł strajk praczek. Jedna młoda praczka, mająca wobec tego dużo czasu, zwiedza wystawę i wszczyna flirt z turystą z Persji. W czasie początkowej konwersacji mówi mu: „O! Jak tylko skończymy nienawidzić Anglików, zabierzemy się do Niemców”.
Ileż rzeczywistości politycznej mieści się w uwadze tej młodej osoby. Rok 1900 to rok szczytu nienawiści Francuzów do Anglików i jednocześnie jutrzenka anglo-francuskiego sojuszu skierowanego przeciwko Niemcom.
Liczni wolontariusze wyjeżdżali do południowej Afryki, aby wziąć udział w wojnie przeciwko Anglikom. Na pierwszym miejscu należy wymienić Francuza Villeboisa-Mareuila, który poległ jako szef sztabu wojsk boerskich. Wśród tych wolontariuszy uderza ilość przedstawicieli wielkiej arystokracji rodowej z Mikołajem księciem Radziwiłłem na czele – mówiąc nawiasem: mężem tej pani, do której niegdyś należał dom przy ulicy Foksal, gdzie teraz się mieści Stowarzyszenie Dziennikarzy w Warszawie. Mnóstwo niemieckich hrabiów i baronów, mnóstwo oficerów gwardii rosyjskiej. Ten jednostronny charakter pochodzenia wolontariuszy tłumaczę sobie tym, że w tych sferach najłatwiej było o pieniądze na długą drogę do Transwalu.
Anglików podróżujących po Europie wszędzie szturchano i wygwizdywano… Wielki Lew Tołstoj, pacyfista i prorok zasady niesprzeciwiania się złu, w wywiadzie prasowym powiedział: „Szczerze mówiąc, marzę o tym, aby Anglików dobrze poturbowano w tym Transwalu”. W gazecie paryskiej „Figaro” wyczytałem nawet, że gdzieś w Niemczech tłum napadł na „dwóch bogatych Polaków”, biorąc