Zła wola. Jorn Lier Horst

Читать онлайн.
Название Zła wola
Автор произведения Jorn Lier Horst
Жанр Ужасы и Мистика
Серия Mroczny zaułek
Издательство Ужасы и Мистика
Год выпуска 0
isbn 9788366420137



Скачать книгу

odparł i sięgnął po koszulę.

      Ubierając się, miał zaciśnięte usta. Wiedziała, że nie ma sensu dłużej ciągnąć go za język.

      – Mogę wrócić na miejsce eksplozji? – spytała.

      Potrząsnął przecząco głową.

      – Ty już zrobiłaś swoje – rzekł. – Nie mogę pozwolić, żebyś się tu kręciła.

      Ruszył w stronę drzwi.

      – Przepraszam – dodał. – Najlepiej będzie, jak wrócisz do domu.

      Poprawiła mu kołnierzyk koszuli, a kiedy wysiadł, odprowadziła go wzrokiem. Zaintrygowała ją ta szara furgonetka, w której ojciec siedział ze Stillerem. Nie było jej tutaj, gdy prowadzili Toma Kerra.

      Sprawdziła numer rejestracyjny, ale otrzymała odpowiedź, że dane właściciela pojazdu są zastrzeżone.

      Zabrała kamerę, podeszła do zabudowań, które pozostały po starym tartaku, i usiadła na jakimś elemencie w kształcie walca. Dwóch ratowników medycznych było w ciągłej gotowości. Stali przed karetką, rozmawiając. Nieco dalej stało trzech policjantów. Żaden z nich nie zauważył, że skierowała kamerę na drzwi furgonetki i zrobiła zbliżenie. Do kolejnego briefingu został już tylko kwadrans. Drzwi musiały się wkrótce otworzyć, a wtedy będzie miała okazję zajrzeć do środka i zobaczyć, co się tam dzieje.

      Włączyła kamerę. Czerwoną diodę zasłoniła wierzchem dłoni. Wyglądało to tak, jakby przeglądała wcześniejsze nagrania.

      Po dziesięciu minutach drzwi się otworzyły i z furgonetki wysiadł ojciec w towarzystwie Hammera i Stillera. Zasłaniali prawie cały widok. Wyświetlacz kamery był za mały, by mogła dostrzec szczegóły, ale to, co zobaczyła, przypominało wyposażenie wozu transmisyjnego stacji telewizyjnej.

      Po chwili drzwi zatrzaśnięto. Śledczy stali i naradzali się cicho między sobą, zanim ojciec udał się na spotkanie z dziennikarzami.

      18

      W trakcie drugiego briefingu rozpadało się. Drobne krople moczyły kartkę, na której Wisting zanotował kilka słów kluczy.

      Zaczął od tego, że poszukiwania Toma Kerra nadal trwają. Podał kilka liczb i faktów dotyczących służb biorących udział w pościgu i krótko omówił stan rannych policjantów.

      – Wydaje się oczywiste, że Tom Kerr otrzymał pomoc z zewnątrz – mówił dalej. – Ucieczka była przygotowana. Broń, która obecnie jest w jego posiadaniu, została wcześniej podłożona na trasie, którą poruszał się konwój. I dlatego zwracamy się do wszystkich, którzy w ciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin zauważyli w tej okolicy coś podejrzanego, o kontakt z nami.

      – Czy teraz szukacie Tego drugiego? – przerwał mu jeden z dziennikarzy.

      – To pytanie samo ciśnie się na usta – przytaknął komisarz. – Jednak do tej pory nie otrzymaliśmy żadnych konkretnych informacji, dzięki którym bylibyśmy w stanie stwierdzić, kto pomógł Kerrowi w ucieczce.

      Podał numer telefonu, pod który mieli dzwonić potencjalni świadkowie, i szybko przeszedł do kolejnego punktu, by uniknąć bardziej szczegółowych pytań.

      – Poszukiwania będą trwały jeszcze kilka godzin i zostaną rozszerzone. Niewykluczone, że Kerr zdołał wydostać się z obserwowanego terenu. Otrzymaliśmy wiele zgłoszeń dotyczących małych jednostek pływających, stąd nasza prośba, by wszyscy, którzy poruszają się wzdłuż wybrzeża na wysokości Eftanglandet, jak najszybciej się z nami skontaktowali.

      Zakończył apelem, aby nikt, kto zauważy Toma Kerra, nie próbował działać na własną rękę. Zamiast tego trzeba niezwłocznie wybrać numer alarmowy policji.

      Las rąk. Pytania dotyczyły głównie Tego drugiego, ale pytano też, jak to możliwe, że Kerrowi udało się zaplanować i przeprowadzić ucieczkę. Wisting uniknął odpowiedzi, mówiąc, że nie uczestniczył w pierwotnym śledztwie przeciwko Kerrowi i Temu drugiemu i dlatego może się wypowiadać wyłącznie o trwającej akcji poszukiwawczej.

      Deszcz przybrał na sile. Komisarz zakończył briefing i wrócił do pozostałych. Line siedziała w fotelu pasażera w jego samochodzie. Szyby zdążyły zaparować. Przeszedł obok, nie odzywając się do niej.

      – Dobrze – powiedział Stiller, gdy komisarz wsiadł do furgonetki.

      Na jednym z ekranów leciał serwis informacyjny, a w nim transmisja na żywo z konferencji prasowej, którą prowadził Wisting.

      – Nie powinieneś był wciągać w to Line – rzekł komisarz, siadając.

      – Jest dobra – zaprotestował Stiller. – Już wcześniej korzystaliśmy z jej pomocy. Wie, czego potrzebujemy.

      – Wiedzieliście, co się może wydarzyć. Naraziliście ją na ryzyko. To jej mogło urwać stopę.

      Stiller milczał. Krople deszczu uderzały o dach samochodu.

      – Powinniście to zlecić komuś z waszych – kontynuował Wisting. – A nie cywilnemu freelancerowi. Chyba nie jest cholernie trudne sfilmować faceta, który ma wskazać grób?

      – Ona też ma w tym swój interes – przypomniał mu Stiller. – Potrzebuje tych nagrań do filmu dokumentalnego.

      Wisting westchnął.

      – Możesz odesłać ją do domu? – spytał, wskazując głową drzwi. – Siedzi w samochodzie i czeka, aż coś się wydarzy. Powiedz jej, że wykonała swoje zadanie.

      W spojrzeniu Stillera napotkał opór.

      – Chciałem jej tylko pomóc – powiedział i wstał.

      Wisting milczał. Nie patrzył na niego. Czerwony znacznik na mapie Hokksund zniknął, by sekundę później pojawić się na autostradzie.

      – Ruszyła – rzucił, wskazując ekran.

      Znacznik przemieszczał się powoli główną drogą w kierunku Drammen. Korespondencyjna przyjaciółka Toma Kerra najwyraźniej zmierzała w jego stronę.

      Nagle zadzwonił telefon Hidlego.

      – Zarejestrowaliśmy to – potwierdził po krótkiej wymianie zdań.

      Rozmowa zakończyła się i Hidle włączył nieużywany dotąd monitor.

      – Transmisja IP jest aktywna – oznajmił, wpisując nazwę użytkownika i hasło w oknie dialogowym.

      Na ekranie pojawił się obraz ruchliwej ulicy.

      – Z kamery zamontowanej na desce rozdzielczej w wozie obserwacyjnym – wyjaśnił Stenberg. – Obraz leci na żywo.

      – Nagrywa się? – spytał Stiller.

      – Dopóki kamera rejestruje ruch – tak – potwierdził Stenberg.

      Wisting poprawił się w fotelu. Nigdy wcześniej nie brał udziału w tego typu akcji. Był przyzwyczajony do tego, że tajniacy meldowali, jakie zajmują pozycje, a on musiał siedzieć z mapą na kolanach, żeby za nimi nadążyć. Ale w ostatnich latach nastąpił gwałtowny rozwój technologiczny w sposobach działania policji. Cała formacja się zmieniała. Pod wieloma względami policja stawała się lepsza i nowocześniejsza, ale jeśli chodzi o otwartość, transparentność, dostęp opinii publicznej do informacji oraz kontrolę, postęp był niewielki.

      – Jedzie dwa auta przed nimi – oznajmił Stenberg i wskazał na starszy model szarego forda.

      Zdjęcia były bardzo wyraźne. Wisting mógł odczytać numer rejestracyjny najbliższego pojazdu.

      Stenberg użył klawiatury i otworzył wyjście głośnikowe. W tle słyszeli muzykę z radia samochodowego i monotonny szum aut na drodze.

      – Mamy dźwięk? – spytał.

      Muzyka