Tajemnicze morderstwo nad jeziorem. Артур Конан Дойл

Читать онлайн.
Название Tajemnicze morderstwo nad jeziorem
Автор произведения Артур Конан Дойл
Жанр Классические детективы
Серия Szerlok Holmes i jego przygody
Издательство Классические детективы
Год выпуска 0
isbn 978-83-8119-669-7



Скачать книгу

tym mogła być kolba strzelby, która też leżała o parę kroków od zwłok porzucona w trawie.

      W takich okolicznościach zaaresztowano zaraz młodego Mac-Carthy. Oskarżenie oparte na pierwiastkowem śledztwie, dokonanem we wtorek, zarzuca mu „zabójstwo z premedytacyą“, został więc we środę wydany prokuratoryi w Ross, która też sprawę tę wytoczy na najbliższej sesyi sądu przysięgłych tej miejscowości. Oto jest treściwy przebieg sprawy, tak jak on przedstawił się sędziemu śledczemu i policyi.

      – Rzeczywiście, trudno sobie wyobrazić zbiegu poszlak – rzekłem – któryby silniej i dokładniej przeciwko oskarżonemu świadczył.

      – Takie dowody i poszlaki bywają jednak nieraz bardzo wątpliwej wartości – rzekł Holmes z namysłem – zdaje się często, że dowodzą czegoś w sposób niezbity, tymczasem zmieni się tylko drobnostka, punkt wyjścia obserwacyi np., i wnet z tą samą siłą obrócą się w innym kierunku. W tym wypadku istotnie wszelkie okoliczności zwracają się bardzo stanowczo przeciwko temu młodzieńcowi i możliwe jest, że to on popełnił tę zbrodnię.

      Nie wszyscy jednak są tego zdania w sąsiedztwie; i tak, panna Turner, córka właściciela majątku, wierzy w jego niewinność; prosiła ona Lestrade’a, którego znasz z innych spraw, aby go bronił. Lestrade’owi sprawa wydała się zagadkową i powierzył ją mnie. Oto powód, dla którego dwóch statecznych jak my ludzi jedzie w tej chwili kuryerem na wschód, zamiast spokojnie w domu trawić teraz śniadanie.

      – Obawiam się, że nie wiele wskórasz w tej sprawie – rzekłem – wszystkie poszlaki są bardzo wyraźne!

      – Nic tak właśnie nie łudzi jak te „wyraźne poszlaki”! Odpowiedział mi, śmiejąc się. A zresztą może dopisze nam szczęście i odkryjemy inne, których pan Lestrade nie dostrzegł. Nie mam zamiaru chełpić się, jak wiesz, ale śmiało twierdzę, że w tym wypadku system jego albo się potwierdzi, albo zupełnie upadnie dzięki użyciu przezemnie środków, których on stosować nie umie i których nawet nie pojmuje zgoła. Weźmy pierwszy lepszy przykład: ja wiem, patrząc na ciebie że okno w twoim sypialnym pokoju jest po prawej stronie, a jednak wątpię, czy pan Lestrade zauważyłby ten niezbity szczegół.

      – Jakimże sposobem – — – ?

      – Mój drogi przyjacielu, widzisz, znam cię dobrze – znam wybornie twoją wojskową punktualność! Golisz się codziennie, a w tej porze roku czynisz to jeszcze przy świetle dziennem. Ale broda twoja jest nierówno ogolona i ślady włosów są wyraźniejsze ku lewej stronie twarzy, nawet zupełnie wyraźne za linią zaokrąglenia podbródka – przecież jasno dowodzi, że lewa strona jest mniej oświetloną niż prawa przy goleniu. Wiem, że taki człowiek jak ty nie zadowolniłby się takim rezultatem golenia, gdyby równomierne światło pozwoliło mu go zobaczyć. Wymieniłem tę drobnostkę tylko jako mały przykład obserwacyi dokładnej i ścisłego wnioskowania. Na tem właśnie polega mój zawód i może być, że w sprawie, do której mnie wezwano, przyniesie to jaki pożytek. W śledztwie pierwiastkowem potrącono o pewne punkty, które warte są bliższego zapatrzenia.

      – Cóż takiego?

      – Jak się zdaje, nie zaaresztowano młodego Mac-Carthy zaraz na miejscu lecz dopiero po jego powrocie do dworu w Hatherley. Skoro mu to oznajmiono, odpowiedział że go to wcale nie dziwi, że się tego spodziewał. Ta uwaga musiała naturalnie w umyśle sędziego śledczego usunąć wszelką wątpliwość co do osoby sprawcy.

      – No, przecież było to wyraźne zeznanie!

      – Nie, bo towarzyszyły mu równocześnie zapewnienia niewinności!

      – W każdym razie przyznasz, że takie zakończenie całego szeregu obciążających okoliczności było bardzo podejrzanem!

      – Wprost przeciwnie, Watsonie; na razie widzę w tem właśnie jedyny jasny punkt w całej tej ciemnej i zagadkowej sprawie. Jeżeli młody Mac-Carthy jest niewinny, to jednak musiałby być koronnym głupcem, by nie spostrzedz jak wszystko przeciwko niemu się zwraca. Otóż gdyby przy zaaresztowaniu okazał był zdumienie lub oburzenie, byłoby mi się to właśnie wydało bardzo podejrzanem, bo te właśnie uczucia w wypadku jego winy byłyby nienaturalne, ale udawanie ich wydaje się w takim razie przestępcom najmądrzejszą rzeczą. Otwarta szczerość tego młodego chłopca dowodzi zaś albo jego istotnej niewinności, albo wielkiego zepsucia i panowania nad sobą. Co się zaś tyczy jego oświadczenia, że się tego tj. zaaresztowania spodziewał, to i to nie jest wcale tak nienaturalne jak myślisz, mój przyjacielu. Bo uważ tylko, że stał wobec martwego ciała swego ojca, względem którego w tym samym dniu do tego stopnia zapomniał o obowiązku synowskiej miłości, że aż podniósł nań rękę, jak to zeznała owa młoda dziewczyna. Żal i wyrzuty sumienia dźwięczą mi w tych jego słowach i sądzę, że dowodzą one raczej jego niewinności niż zbrodni.

      Potrząsnąłem głową z powątpiewaniem.

      – Niejednego na podstawie mniejszych dowodów doskonale już powieszono! rzekłem.

      – Właśnie! i dodaj że powieszono już doskonale niejednego niewinnego!

      – Cóż ten młody człowiek mówi o tej sprawie?

      – Ach, obawiam się trochę, że to co mówi nie zachęca bardzo do uwierzenia w jego niewinność! ale są tam rzeczy godne uwagi także. Jest to w tem sprawozdaniu, masz przeczytaj!

      Holmes poszukał w pakiecie gazet miejscowego dziennika z Hercford i, przejrzawszy jego szpalty szybko, pokazał mi ustęp, zawierający zeznania nieszczęśliwego młodzieńca. Usiadłem sobie wygodnie w rogu i uważnie odczytałem całe to sprawozdanie.

      „.....wprowadzono pana Johna Mac-Carthy, jedynego syna zamordowanego, który oświadczył co następuje: byłem przez trzy dni nieobecny w domu i wróciłem do Hatherley dopiero w poniedziałek 3-go czerwca z Bristol’u. Za powrotem nie zastałem w domu ojca i służąca powiedziała mi, że pojechał on do Ross jeszcze zrana w towarzystwie służącego nazwiskiem John Cobb. Wkrótce potem usłyszałem w podwórzu turkot jego powozu. Podszedłszy do okna, widziałem jak ojciec mój wysiadł i następnie szybko oddalił się z podwórza – dokąd? wówczas nie wiedziałem jeszcze. Wtenczas wziąłem strzelbę i poszedłem wolno nad jezioro Boscombe w zamiarze zapolowania na króliki na drugim brzegu. Po drodze spotkałem strażnika leśnego Williama

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEAZABkAAD/2wBDAAQCAwMDAgQDAwMEBAQEBQkGBQUFBQsICAYJDQsNDQ0LDAwOEBQRDg8TDwwMEhgSExUWFxcXDhEZGxkWGhQWFxb/2wBDAQQEBAUFBQoGBgoWDwwPFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhYWFhb/wAARCABGADsDASIAAhEBAxEB/8QAHwAAAQUBAQEBAQEAAAAAAAAAAAECAwQFBgcICQoL/8QAtRAAAgEDAwIEAwUFBAQAAAF9AQIDAAQRBRIhMUEGE1FhByJxFDKBkaEII0KxwRVS0fAkM2JyggkKFhcYGRolJicoKSo0NTY3ODk6Q0RFRkdISUpTVFVWV1hZWmNkZWZnaGlqc3R1dnd4eXqDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqK