Fabryka Absolutu. Karel Čapek

Читать онлайн.
Название Fabryka Absolutu
Автор произведения Karel Čapek
Жанр Зарубежная классика
Серия
Издательство Зарубежная классика
Год выпуска 0
isbn



Скачать книгу

porządnym. A panu prezesowi to ja ufam. Tak, panie Bondy. Wie pan co, niech mi pan pośle jeden karburator do mego centralnego ogrzewania! Wiecie, panowie, ja rzecz wypróbuję. Co wy na to? Co tu dużo gadać! A więc, panie Bondy?

      – Jesteśmy wszyscy braćmi wobec Boga – wywodził dalej promieniejący Machat. – Drodzy panowie, oddajmy fabrykę ubogim. Składam wniosek, abyśmy zakłady MEAS przemienili w gminę religijną Pokornych Serc. Będziemy jądrem, z którego wyrośnie Drzewo Boże, dobrze? Będziemy Królestwem Bożym na ziemi.

      – Proszę o głos! – krzyczał dr Hubka.

      – No więc, pan Bondy – napierał stary Rosenthal. – Widzi pan, stoję przy panu. Niechże mi pan pożyczy jeden z tych Karburatorów! Panie Bondy!

      – Albowiem sam Bóg zstępuje na ziemię – mówił podniecony Machat. – Słuchajcie Jego wezwania: bądźcie świętymi i prostymi, otwórzcie serca swoje nieskończoności. Bądźcie absolutni w swej miłości. Wiecie, kochani panowie…

      – Proszę o głos – krzyczał ochrypły dr Hubka.

      – Cicho! – zawołał prezes Bondy, blady i z płomieniem w oczach, powstał w całej okazałości cetnarowego26 mężczyzny. – Proszę panów, jeśli wam się nie podoba fabryka Karburatorów, przejmę ją na własny rachunek. Wyliczę się z wami, co do grosza, z dotychczasowych wydatków. Składam swój urząd, panowie. Polecam się.

      Dr Hubka podskoczył jak oparzony.

      – Ale ja, proszę panów, ja protestuję! My protestujemy! My nie sprzedamy wyrobu Karburatorów! Nie, panowie, nie pozbędziemy się tak znakomitego artykułu handlowego! Nie pozwolimy nikomu wodzić się za nos, nabijać w butelkę i wyzbywać tak świetnego interesu. Pozwólcie panowie, że…

      Prezes Bondy zadzwonił.

      – Przyjaciele – rzekł zasępiony – dajmy spokój sporom. Zdaje się, że nasz przyjaciel Machat jest troszkę, tego ten… chory. Co do Karburatorów, to zaręczam dywidendę stupięćdziesięcioprocentową. Wnoszę zakończenie debat.

      Dr Hubka dorwał się do słowa:

      – Proponuję, panowie, aby każdy z członków rady zarządzającej otrzymał jeden Karburator, że tak powiem, do wypróbowania.

      Prezes Bondy zmierzył spojrzeniem wszystkich zebranych. W jego twarzy coś drgnęło, jak gdyby chciał coś powiedzieć, ale wzruszył jedynie ramionami i wycedził przez zęby:

      – Dobrze.

      7. Goon

      – Jak stoimy w Londynie? – Akcje MEAS wczoraj 1470. Onegdaj 720.

      – Dobrze.

      – Inżynier Marek został mianowany członkiem honorowym siedemdziesięciu towarzystw naukowych. Nagrodę Nobla dostanie z pewnością.

      – Dobrze.

      – Masa zamówień z Niemiec. Przeszło pięć tysięcy Karburatorów.

      – Aha.

      – Z Japonii dziewięćset zamówień.

      – Patrzyjcież27!

      – W Czechach zainteresowanie mierne. Trzy nowe zapytania.

      – Hm. Należało tego oczekiwać. Och te nędzne, małe stosunki!

      – Rząd rosyjski zamówił od razu 200 sztuk.

      – Dobrze, ogółem?

      – Trzynaście tysięcy zamówień.

      – Doskonale. Jak jest z budowaniem?

      – Oddział samochodów atomowych jest pod strzechą. Sekcja samolotów atomowych w ciągu tygodnia rozpocznie pracę. Kładziemy podwaliny pod oddział atomowych lokomotyw. Jedno skrzydło oddziału motorów okrętowych już pracuje.

      – Zaraz. Wprowadźcie nazwy: atomobil, atomotor, atomotywa, rozumiecie? Jak daleko jest Krolmus z atomowymi działami?

      – Już buduje model w Pilźnie. Nasz atomowy cyclecar dojeżdża w tej chwili na brukselskim autodromie trzydziesty tysiąc kilometrów. Robi 270 kilometrów na godzinę. Na półkilowe atomotorki mamy, w ostatnich dwóch dniach, siedemdziesiąt tysięcy zamówień.

      – Mówił pan przed chwilą, że ogółem trzynaście tysięcy.

      – Trzynaście tysięcy leżących atomowych kotłów. Osiem tysięcy ogrzewających armatur do centralnego ogrzewania. Niemal dziesięć tysięcy atomobilów. Sześćset dwadzieścia atomowych samolotów. Nasz samolot A7 doleciał z Pragi do Melbourn w Australii bez zatrzymywania się. Pasażerowie wszyscy zdrowi. Oto depesza.

      Prezes Bondy wyprostował się:

      – No, drogi kolego, wszystko idzie wspaniale!

      – W oddziale maszyn rolniczych pięć tysięcy zamówień. W oddziale małych motorów do napędu dwadzieścia dwa tysiące. Sto pięćdziesiąt atomowych czerpaków. Trzy atomowe prasy. Dwanaście atomowych pieców hutniczych. Siedemdziesiąt pięć atomowych stacji radiotelegraficznych. Sto dziesięć atomowych lokomotyw, wszystkie do Rosji. Założyliśmy generalne agentury w czterdziestu wielkich miastach. Amerykański Steel-Trust, berlińska AEG, włoski Fiat, Mannesman, Greuzot i szwedzkie stalownie proponują fuzję. Koncern Kruppa kupuje nasze akcje po każdej cenie.

      – Nowa emisja?

      – Pokryta trzydziestopięciokrotnie. Gazety prorokują dwustuprocentową superdywidendę. Zresztą gazety nie piszą o niczym innym tylko o naszej sprawie: socjalna polityka, sport, technika, wiedza, wszystko to nic wobec Karburatora. Niemiecki korespondent posłał nam siedem ton wycinków, francuski cztery cetnary28, angielski jeden wagon. Naukowa literatura specjalna, jaka ma się tego roku ukazać o motorze atomowym, będzie miała, według przewidywań, około sześćdziesięciu ton. Angielsko-japońska wojna została zlikwidowana wobec braku zainteresowania nią publiczności. W samej Anglii jest dziewięćset tysięcy górników bez pracy. W zagłębiu belgijskim było powstanie: około czterech tysięcy zabitych. Przeszło połowa kopalń całego świata wstrzymała eksploatację. „Nafta” w Pensylwanii podpaliła swoje przepełnione składy. Pożar trwa.

      – Pożar trwa – powtórzył sobie prezes Bondy w rozmarzeniu. – Pożar trwa. Dobry Boże, to znaczy, że wygraliśmy wielką stawkę!

      – Prezes Związku Kopalń się zastrzelił. Giełda po prostu szaleje. W Berlinie stoimy dzisiaj ponad 8000. Rada ministrów zasiada w permanencji; chcą ogłosić stan oblężenia. Panie prezesie, to nie jest wynalazek, to jest przewrót!

      Prezes Bondy i generalny dyrektor MEAS spoglądali po sobie w milczeniu. Ani jeden, ani drugi nie był poetą, ale w tej chwili dusze ich śpiewały.

      Dyrektor przysunął krzesło nieco bliżej i rzekł półgłosem:

      – Panie prezesie, Rosenthal zwariował.

      – Rosenthal? – zawołał G. H. Bondy.

      Dyrektor przyświadczył z ponurą miną.

      – Zrobił się z niego ortodoksyjny żyd. Uprawia talmudystyczną mistykę i kabałę. Dał dziesięć milionów na syjonizm. Onegdaj strasznie pokłócił się z doktorem Hubką. Bo, wie pan, Hubka przystał do Braci Czeskich.

      – Nawet Hubka?

      – Niestety. Sądzę, że do naszego zarządu zawlókł tę zarazę stary Machat. Pan nie był na ostatnim zebraniu, panie prezesie. Po prostu zgroza, co się działo! Wszyscy rozprawiali o religii aż do samego rana. Hubka złożył wniosek oddania naszych zakładów robotnikom. Na szczęście zapomnieli o głosowaniu nad tym wnioskiem. Byli wszyscy jak postrzeleni.

      Prezes Bondy gryzł palce.

      – Powiedzcie,



<p>26</p>

cetnarowy – ważący około cetnara, tj. 50–60 kg. Według dalszych informacji z powieści, Bondy był raczej otyły, więc można w tym miejscu spodziewać się raczej określenia stukilowy. W oryginale czeskim w tym miejscu: centový (povstal v celé mohutnosti centového muže). [przypis edytorski]

<p>27</p>

patrzyjcież – dziś raczej: patrzcie (2 os. lm. tr.rozkaz.); na końcu wyrazu dodana została partykuła wzmacniająca -ż. [przypis edytorski]

<p>28</p>

cetnar – daw. jednostka masy, ok. 50–60 kg. [przypis edytorski]